- FOR ENGLISH SCROLL DOWN -
Voidwards
„Bagulnik”
Aesthetic
Death 2024
Zastanawialiście się kiedyś, jak by to było, gdyby zanurzyć
się we wszechogarniającym mroku, który przylepia się do skóry niczym smoła,
tamuje ruchy, wdziera się do wnętrza ciała wszelkimi otworami, pozbawia oddechu,
gryzie w język, spływa do żołądka, wypala oczy, dociera do mózgu i ostatecznie
doprowadza na skraj obłędu? Podobnego rodzaju doświadczenie prowokuje
debiutancki album pochodzącego z Moskwy tworu o nazwie Voidwards. Projekt ten
co prawda działa już od dwóch dekad, jednak dotychczas pokazywał światu swoje
ohydne oblicze jedynie na koncertach, najczęściej będących swojego rodzaju
happeningiem. Dopiero rok obecny, a konkretnie jego końcówka, przyniesie
zarejestrowane studyjnie dwa utwory, tworzące, trwający czterdzieści minut,
debiutancki album. Jak wspomniałem przed chwilą, jest to prawdziwe oblicze
mroku. Głownie z takiego powodu, że obie kompozycje to w zasadzie
półimprowizacja, wariacje w tematach drone’owych i doom metalowych. Pomijając
sam koncept płyty, który bynajmniej nie jest nudny, dotyczący zjawisk
nadprzyrodzonych, mających miejsce na przedmieściach pewnego rosyjskiego
miasta, sama muzyka Voidwards jest niczym stanowiące w owych opowieściach
pierwszoplanową rolę bagno. Rzeczy się tutaj dzieją bardzo, ale to bardzo
powoli. W zasadzie można odnieść wrażenie, że wcale nie obcujemy z muzyką jako
taką, lecz z dźwiękami. Oczywiście układają się one w logiczną całość,
oplatającą słuchacza, wprowadzającą w senny trans, z którego tak naprawdę nie
chcemy się wybudzić. To, co nas oplata, to gitarowe improwizacje, ozdobione
klawiszowymi dodatkami w tle, czasem bardziej, czasem mniej intensywnymi.
Bezustannie jednak mamiącymi swoim słodkim, acz trującym nektarem. Bardzo
oszczędnie muzyce tej wtóruje mocno schowany za grubą kotarą wokal. Mamrocze on
owe bagienne historie głosem beznamiętnym, pozbawionym uczuć, można powiedzieć,
bardziej pogrobowym niż ludzkim. My natomiast płyniemy w tym potoku szlamu ku
zatraceniu, nie znajdując po drodze najmniejszych nadziei na ewentualne
ocalenie. „Bagulnik” jest niczym podróż do końca życia. Jest muzyką, która
zachęca do rozstania się z tym, pełnym męczących nas każdego dnia analogicznymi
sytuacjami, światem. Tak, myślę, że „Bagulnik” to idealny ostatni album dla
samobójców, ale jeśli macie ochotę na przeżycie tej (przed)ostatniej podróży
bez podcinania sobie żył, to zdecydowanie polecam. Chore dźwięki i ostra schiza.
Popierdolony materiał.
-
jesusatan
Voidwards
“Bagulnik”
Aesthetic Death
2024
Have you ever
wondered what it would be like to be immersed in an all-encompassing darkness
that sticks to your skin like tar, inhibits your movements, enters the inside of your body through all orifices,
deprives you of breath, bites your tongue, flows into your stomach, burns out
your eyes, reaches your brain and ultimately drives you to the edge of
insanity? A similar kind of experience is provoked by the debut album of a
Moscow-based creation called Voidwards. Although the project has been active
for two decades, so far it has only shown its hideous face to the world at
concerts, usually being a kind of a happening. Only the current year, or more
precisely its end, will bring studio-recorded two songs, forming, lasting forty
minutes, the debut album. As I mentioned, this album is the true face of
darkness. Mainly for the reason that both compositions are basically
semi-improvisation, variations in drone and doom metal themes. Apart from the
concept of the album, which is by no means boring, concerning supernatural
phenomena taking place in the suburbs of a certain Russian city, Voidwards'
music itself is like a swamp that plays the main part in these stories. Things
happen here very, very slowly. In fact, you can get the impression that we are
not dealing with music as such here, but with sounds. Of course, they form a
logical whole, entwining the listener, putting them into a dreamy trance from
which we don't really want to wake up. What entwines us are guitar
improvisations, adorned with keyboard additions in the background, sometimes
more, sometimes less intense. Relentlessly, however, they ooze their sweet yet
poisonous nectar. Very sparingly, the music is accompanied by vocals firmly hidden
behind a thick curtain. They mumble these swamp stories in an impassive,
emotionless voice, one might say, more afterlife than human. We, on the other
hand, flow in this torrent of sludge towards perdition, not finding the
slightest hope for possible salvation along the way. “Bagulnik” is like a
journey to the end life. It is music that encourages to part with this world,
full of analogous situations that torment us every day. Yes, I think “Bagulnik”
is the perfect last album for suicidal people, but if you feel like experiencing
this (pre)last journey without slitting your wrists, I strongly recommend the
album. Sick sounds and fucked in mind material.
- jesusatan
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz