wtorek, 26 listopada 2024

Recenzja Infernalivm „Conquering The Most High”

 

Infernalivm

„Conquering The Most High” MLP

Sentient Ruin 2024

Infernalivm to zdaje się nowy twór na francuskiej scenie, ale za to złożony ze starych jej wyjadaczy znanych z takich kapel jak Ritualization, Novae Militiae, Benighted oraz Merrimack. Mając pojęcie jak wypada twórczość tych brygad można oczekiwać wiele od rezultatu połączenia sił tych trzech muzyków. Panowie stanęli na wysokości zadania i skomponowali cztery numery niezłej smoły, której swąd jeszcze unosi się z moich głośników. Ogólnie rzecz biorąc to co usłyszycie na „Conquering The Most High” nie jest niczym czego byście nie znali. Kompozycje Francuzów to powrót do przeszłości, kiedy gęsty i satanistyczny death metal był na porządku dziennym, a takie tuzy jak chociażby Morbid Angel czy Incantation wiedli prym. Zresztą wpływy tych zespołów i nie tylko wyraźnie słychać na tym mini, który częstuje nas ciężkimi strukturami zagęszczonymi przez wysuniętą do przodu sekcję rytmiczną i gardłowe wokale. Całość płynie w zmiennych tempach, zapodając klasyczne, śmierć metalowe riffy, w między które Infernalivm wplata szereg po diabelsku kąśliwych tremolo. Nie są to zbyt długie formy, ale krótkie i niosące ze sobą mistyczne melodie wysokotonowe wtrącenia, które rozświetlają czarne tło prowadzących akordów niczym piekielne płomienie podobnie jak śladowo występujące tu spazmatyczne i zanikające solówki. Sęk muzyki tego tercetu nie leży jednak w kostkowaniu, niuansach czy budowie utworów, lecz w klimacie jaki te zebrane do kupy elementy kreują. „Conquering The Most High” jest dźwiękową Czarną Mszą, podczas której kotłują się i wiją pełne nienawiści i bezbożności nuty, kreśląc przytłaczający i skrajnie dekadencki obraz, który doskonale przedstawia okładka tego wydawnictwa. Brutalna i mroczna jest ta płyta, wyrażająca jedynie negatywne emocje. Cztery utwory skąpane w czerwieni i osnute skrajnie złą atmosferą, która przywołuje wspomnienia z Sargatanas, a także okraszone dzikością i miazgą, z której zasłynęły wcześniej wspomniane, amerykańskie nazwy. Współczesna i świeża produkcja, a już niemalże kanoniczna.

shub niggurath




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz