Zmora
„Za
Mgłami Nocy”
Wolfspell Rec. 2024
Teoretycznie „Za Mgłami Nocy” to EP-ka. Z tym, że EP-ka niemal czterdziestominutowa, zatem i tak dłuższa niż niejeden pełnometrażowy album. Biorąc jednak pod uwagę, że poprzedni krążek Zmory, „Pomiędzy Światami”, niósł ze sobą siedemdziesiąt minut muzyki, jakaś logika w tym jest. Dajmy jednak spokój dywagacjom, i przejdźmy do zawartości „Za Mgłami Nocy”. Na szczęście cały czas, jak od zarania zespołu, mamy tu do czynienia z surowym black metalem, pozbawionym jakichkolwiek wątków eksperymentalnych. Mówię „na szczęście”, bo, jakby nie patrzeć, styl w jakim Zmora kultywuje tradycje wczesnej drugiej fali zawsze do mnie trafiał. Może dlatego, że minimalizm z black metalem zawsze, według mnie, idealnie się dogadywał. Cztery na sześć kompozycji zawartych na tym wydawnictwie to utwory oparte na zapętlonych tremolo i charakterystycznie dla Diabolizera stukającej perkusji, do bólu kwadratowo, niemal tak prosto jak na „Transilvanian Hunger”. Nawiązań do klasyków tu aż nadto, a jednocześnie od początku do końca wszystko ponownie poukładano w „zmorowym” stylu. Zazwyczaj jest szybko, prosto i nad wyraz sugestywnie. Wokale, za które tym razem ponownie odpowiada Diabolizer, wykrzyczane zostały po naszemu, a ich przekaz to kwintesencja gatunku. Nie jakieś tam filozofowanie, wyłącznie czerń, chłód i śmierć. Przy okazji trzeba przyznać, że facet posiada jedną z najohydniejszych i najintensywniejszych barw głosu na krajowej scenie. No i na koniec zostawiłem sobie sprawę klawiszy. To, że zespół używa ich w sposób niezwykle wyważony, by podkreślić w niektórych miejscach nastrój kompozycji, to żadna nowość. Natomiast tym razem, Zmora zapodaje nam także dwa numery dungeon – synth’owe, oparte właśnie wyłącznie na syntezatorze. I trochę nie wiem po co. Bo trwają one łącznie niemal kwadrans, i, zwłaszcza ostatni na płycie „U źródła umarłych Gwiazd”, nieco się dłużą. Gdyby ich nie było, to świat by się bynajmniej nie zawalił. Nie mniej jednak warto sobie „Za Mgłami Nocy” na półce postawić, bo to kolejny, bardzo solidny materiał dokumentujący historię współczesną rodzimej sceny. Tak właśnie powinien brzmieć black metal.
-
jesusatan
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz