Czerń
„Klątwa”
Arcadian Industry 2024
Ci
Warszawiacy istnieją już jedenaście lat, ale wcześniej nie miałem okazji
spotkać się z ich twórczością. Niedawno, bo chyba jakoś we wrześniu ukazała się
ich druga płyta. Widząc nazwę tej kapeli pomyślałem, że pewnie to kolejny black
metalowy twór i się pomyliłem, ponieważ muzyka Czerni to coś zupełnie innego
choć nasi uroczy krawaciarze potrafią zaskoczyć także zimnym tremolo jak
chociażby w otwierającym tą płytę numerze „Wschód” czy następującym po nim
„Tnij”. Jednakże twórczość tego kwintetu to death metal z dużym nalotem
sludge’u i mocnym ukłonem w stronę hc-punka. Zatem na „Klątwie” dostajemy
siedem energicznych kawałków, które brzmieniowo jak i charakterologicznie
zbliżone są do „śmiercionośnej” szwedzizny, będącej połączeniem szybko tnących
i lodowatych riffów w stylu Entombed z soczystym mieleniem na podobę Grave. Wszystko
to doprawione d-beatami i chropowatymi wokalami skręca momentami w hardcorowe
rejony, które w połączeniu z post-metalowymi wtrętami jak te w zamykającym tą
produkcję tytułowym utworze, przywodzą skojarzenia z kompozycjami Neurosis tyle
że jest tutaj dużo gęściej, ciężej i brutalniej. Całość doprawiona sludge’owym
brudem, który objawia się w strojeniu gitar i nieźle bujających zwolnieniach i
podbita przez silną sekcję rytmiczną kreuje dość agresywną i wypełnioną mrokiem
muzę, która zalatuje szlamem najciemniejszych miejskich zakamarków, a chwilami
pojawiający się w niej punkowy vibe podkreśla jej nieco rynsztokowy sznyt. Na
uwagę zasługują również teksty, które wykrzyczane po polsku również nie niosą
ze sobą niczego przyjemnego, przedstawiając dekadencki obraz rzeczywistości.
Podsumowując, najnowsza propozycja Czerni to nowoczesne połączenie wcześniej
wspomnianych gatunków, które posiada krzepką budowę. Może się podobać, ale nie
musi. Na pewno dobrze wybrzmi na żywo. Polecam.
shub
niggurath
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz