środa, 21 kwietnia 2021

Recenzja HALLOWED BUTCHERY „Deathsongs from the Hymnal of the Church of the Final Pilgrimage”

 

HALLOWED BUTCHERY

„Deathsongs from the Hymnal of the Church of the Final Pilgrimage”

Aesthetic Death 2021

 

W głębokich lasach amerykańskiego stanu Maine mieszkają członkowie religijnej grupy o nazwie Kościół Ostatecznej Pielgrzymki. Nie oddają oni czci konkretnemu bóstwu, ale poświęcają swoje życie śmierci i wszelakim jej aspektom, gdyż wierzą, że to właśnie śmierć jest jedyną prawdziwą i ostateczną zarazem rzeczywistością, której to współczesne społeczeństwa boją się stawić czoła. Właśnie na tych rozległych, zalesionych gęsto terenach lider i niekwestionowany władca Hallowed Butchery spotkał przypadkowo tę sektę, a to, co zobaczył, zainspirowało go tak mocno, że postanowił na tej podstawie stworzyć album w całości poświęcony kultowi śmierci. Rezultatem tego jest płytka „Deathsongs…”, która została nagrana i wydana na limitowanej kasecie w początkach 2020 roku, a którą to 26 marca 2021 wznowiła Aesthetic Death. Nie słyszałem poprzednich dokonań tego jegomościa, ale w przypadku omawianej tu produkcji jednoznaczne zdefiniowanie tej muzyki jest trudnym zadaniem. Materiał ten jest chropowaty, ziarnisty i dosyć mocno zagęszczony. Funeral Doom Metalowy kręgosłup zbudowany ze wgniatających okrutnie w glebę beczek, grubo ciosanego basu, ciężkich, miażdżących riffów i złowrogich, grobowych growli opleciony jest tu całunem wysoce psychoaktywnych dźwięków, które przecudnie potrafią przeorać zwoje mózgowe. Usłyszymy tu zatem zimne, industrialne akcenty, delikatne dotknięcie mrocznej elektroniki, neofolkowe wycieczki, rytualne odgłosy tajemniczych obrzędów, narkotyczne, kwaśne, psychodeliczne tekstury, kilka akustycznych momentów, mroczne inwokacje i szepty, oraz całą masę smaczków, których nie udało mi się wyłowić z tego wrzącego, gloryfikującego śmierć, smolistego gąszczu muzycznego. Wydaje się to wręcz nieprawdopodobne, ale wszystkie te elementy trybią tu doskonale, przenikają się i asymilują, tworząc jedną, zwartą, spójną całość, która wręcz zalewa słuchacza, hipnotyzując i fascynując zarazem. Trudno do czegoś jednoznacznie porównać twórczość Hallowed Butchery, ale jeżeli byłbym do tego zmuszony pod karą obcięcia jąder, to powiedziałbym, że przewijają się tu, tworząc system naczyń połączonych pewne echa Esoteric, Mournful Congregation, Evoken, Godflesh, Neurosis, Swans, czy gdzieniegdzie nawet Pink Floyd. Album został fachowo zremasterowany przez Grega Chandlera, więc brzmienie jest przygniatające, zagęszczone, lekko zadymione i pachnące zwłokami, ale mimo to dosyć przestrzenne i organiczne. Szata graficzna także została skrupulatnie odnowiona na potrzeby tego wydawnictwa, a digipack, w którym znajduje się ta płytka, zawierający dwa booklety prezentuje się imponująco. Nie jest to z pewnością muza dla każdego, gdyż album ten wymaga od słuchacza sporej atencji, ale uważam, że warto zmierzyć się z tą płytką, gdyż zawiera ona intrygujące dźwięki, które w taki, czy inny sposób powiązano z kostuchą. Mnie to pasuje.

 

Hatzamoth

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz