niedziela, 18 kwietnia 2021

Recenzja Holy Death "The Knight, Death and the Devil"

 

Holy Death

"The Knight, Death and the Devil"

Old Temple 2021

Tak się zastanawiam, czy jest w ogóle jakiś sens, poza czysto informacyjnym, pisania recenzji trzeciego krążka Holy Death. Gdy w pierwszej połowie lat dziewięćdziesiątych polska ziemia, sprowokowana głównie falą północną, zaczęła rodzic czarci metal, nazwy Behemoth, Graveland czy właśnie Holy Death były wymieniane jako najważniejsi przedstawiciele rodzimej sceny. Takie klasyki jak "Triumph of Evil" czy "Evil" znał każdy. Nie obyło się wówczas także bez różnego rodzaju ploteczek i historyjek na temat zespołu, co jedynie potwierdzało, że jego status kłuł mniej zdolnych czy niedowartościowanych wzbudzając najzwyklejszą zazdrość. A Holy Death nadal robili swoje w sposób wyjątkowo szczery i oddany. "The Knight, Death and the Devil" to ostatni tytuł w dyskografii Krakowian datujący na rok 2005. Sam materiał podstawowy to ponad pięćdziesiąt minut black metalu bardzo mocno podrasowanego thrashowym, a nawet heavy metalowym sznytem. Słychać wyraźnie, że panowie czerpali pełnymi garściami z lat osiemdziesiątych i doskonale wplatali owe inspiracje w nordyckie brzmienia. Ten album pokazuje, iż zespół powoli i systematycznie rozwijał się we właściwym kierunku, nie tylko pod względem dojrzalszego soundu czy wokalu, lecz także samych kompozycji, które, mimo iż odpowiednio zróżnicowane, spięte zostały wspólnym mianownikiem. Dlatego też szkoda, że nie było kolejnego rozdziału Holy Death, choć z drugiej strony lepiej wiedzieć kiedy ze sceny zejść niepokonanym, niż dogrywać na siłę kolejne sezony nużącego i niekończącego się serialu. I teraz najlepsze – "The Knight, Death and the Devil" został właśnie wznowiony przez Old Temple w wersji deluxe. Na dwóch dyskach znajdziemy rzeczony album oraz jego alternatywny miks, użyty przy tłoczeniu wydania winylowego, z mnóstwem bonusów (spośród których przynajmniej jeden mocno was zaskoczy) i dodatkowymi coverami. We wkładce z kolei, poza tekstami poczytać można historię zespołu opowiedzianą przez Necronosferatusa. Full Wypas. Jeśli zatem spóźniliście się na dawno wyprzedane pierwsze bicie, jest idealna okazja by nadrobić zaległości. Osobiście nie wyobrażam sobie kolekcji maniaka polskiego black metalu bez Rycerza, Śmierci i Diabła na półce. Mus!

- jesusatan

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz