środa, 21 kwietnia 2021

Recenzja Starless Domain „ALMA”

 

Starless Domain

„ALMA”

Aesthetic Death 2020

 

Atmosferyczny Black metal niejedno ma imię. Jedni pitolą na piszczałkach, słodzą klawiszami do obrzygania i wciskają gdzie się da pedalskie zaśpiewki i chórki. Nielicznym natomiast udaje się, w teoretycznie tej samej szufladce, stworzyć atmosferę czegoś rzeczywiście niecodziennego. Amerykański Starless Domain to właśnie zespół z tej drugiej kategorii. Ich „ALMA” to faktycznie atmosferic black metal, jednak niebywale chłodny klimat muzyki zespół tworzy za pomocą surowizny, w sposób minimalistyczny. W zasadzie ich album  to tylko jeden, trwający ponad czterdzieści cztery minuty utwór będący niczym czarna dziura. Po krótkim, budzącym głęboki niepokój wstępie panowie rozpętują prawdziwą kosmiczną burzę, która zasysa słuchacza i nie pozwala oderwać się ani na sekundę. Zderzamy się tu czołowo z nieogarniętą przestrzenią, zarazem intrygującą i przerażającą, napierającą ze wszystkich stron z niesamowitą mocą. Szybkie i intensywne riffy podbite bijącym w szaleńczym tempie automatem perkusyjnym i podkoloryzowane klawiszowym tłem w odcieniach czerni sprawiają, że można odnieść wrażenie jakby wszechświat wirował, zacieśniając się coraz bardziej aż do granicy eksplozji. Temu zjawisku towarzyszą nieludzkie wokale w postaci przeraźliwego wrzasku, niczym z innego wymiaru. Tak naprawdę jest to jeden powtarzany wielokrotnie krzyk, sprawiający wrażenie transmisji od obcej cywilizacji, bynajmniej nie wróżącej niczego dobrego. Kiedy ciśnienie jest już maksymalnie gęste i ciężkie do zniesienia następuje jego rozładowanie w postaci ambientowej wstawki mogącej kojarzyć się z soundtrackiem do filmu sci-fi. Zaraz potem otrzymujemy drugie uderzenie,  dawkę przypominającą o równie ogromnej sile rażenia. Cóż, zdaję sobie sprawę, że tego typu doświadczenie nie będzie strawne dla każdego a przebrnięcie przez jeden tak długi utwór może stanowić nie lada wyzwanie. Jeżeli jednak spotkaliście się wcześniej z takimi nazwami jak choćby Darkspace czy Paysage d’Hiver, to na „ALMA” znajdziecie podobną dawkę surowego, odhumanizowanego klimatu. Wiecie zatem najlepiej, co z tym zrobić. Albo Starless Domain pokochacie, albo spuścicie w kiblu i spłuczecie dwa razy. Pośrednich odczuć nie przewiduję.

- jesusatan

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz