piątek, 16 kwietnia 2021

Recenzja ISCHEMIC „Ischemic”

 

ISCHEMIC

„Ischemic”

Independent 2021

Jeżeli ktoś z Was, Bracia i Siostry w Metalu ma ochotę na przygniatający, smolisty, ociężały Death/Doom doprawiony Black Metalowymi elementami i odrobiną mrocznej psychodelii, to śmiało mogę polecić Wam drugi album kanadyjskiego Ischemic. Uprzedzam jednak, że zdecydowanie niezdrowe to dźwięki, mogące powodować uszczerbki na umyśle i wątrobie. Muza ta może bowiem, zwłaszcza u słabszych jednostek, wywoływać nadnaturalne lęki egzystencjalne objawiające się niekontrolowanym wydzielaniem gazów, mlaskaniem i obfitym ślinotokiem. Opisane tu pokrótce objawy mogą być reakcją alergiczną na zawartość „Ischemic”, gdyż muzycy z kraju klonowego liścia cisną na tej płytce bardzo konkretnie. Masywne, ołowiane bębny miażdżą systematycznie, niezależnie od tego, czy wgniatają w glebę z gracją brudnego walca drogowego, czy wchodząc na nieco wyższe obroty, rozdają siarczyste razy młotem do betonu. Tłusty bas pulsuje złowrogo, wywracając wnętrzności. Ciężkie, gwałtowne, zagęszczone, nierzadko poszarpane, a czasami makabrycznie zniekształcone riffy o dysonansowym charakterze i jęczące akordy uzupełniane wijącymi się partiami solowymi przyprawiają chwilami o mdłości, a żarłoczne wokale stosując bogatą paletę ekstremalnych form wyrazu, od niskich, gardłowych pomruków, poprzez zdławiony growling, do opętańczych wrzasków potęgując obecną w tych kompozycjach, pełzającą atmosferę izolacji i zagrożenia. Naprawdę można się nieźle wkręcić w tę wrzącą zawiesinę mrocznych, zwalistych struktur dźwiękowych, gdyż muza Kanadyjczyków ma dosyć spore, narkotyczne, halucynogenne, hipnotyczne oddziaływanie na masę szarą w mózgu i gdy już znajdziemy się po drugiej stronie lustra, to ciężko się stamtąd wyrwać, gdyż łatwo zagubić się w tych psychotycznych labiryntach płonącej ciemności. Swoją cegiełkę dokłada niewątpliwie bardzo dobre brzmienie tej płyty. Jest ciężkie, gęste i miazmatyczne, ale ma także w sobie sporo surowości i ściernych, ziarnistych, raniących dotkliwie dodatków. Nie ulega wątpliwości, że  trzeba tej produkcji poświęcić nieco czasu, aby się w nią wgryźć, gdyż zazdrośnie strzeże ona swych zaklętych rewirów. Uważam jednak, że warto. Na osobne słowa uznania zasługuje fakt, że wszystko zostało tu zrobione przez zespół i grono ich przyjaciół. Począwszy od skomponowania, poprzez produkcję, a na wykonaniu szaty graficznej płyty skończywszy. Gratuluję i chylę zarazem czoła przed konsekwencją w dążeniu do celu, a wszystkim maniakom ciężkiej, złowróżbnej, cuchnącej grobem muzy rekomenduję sprawdzenie „Ischemic”. Rozczarowań nie przewiduję.

 

Hatzamoth

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz