czwartek, 29 kwietnia 2021

Recenzja Derailment „Come Clean In Death”

 

Derailment

„Come Clean In Death”

Behind the Mountain 2021

 

Zapewne patrzycie właśnie podejrzliwie na powyższą okładkę i zastanawiacie się, co to znowu za crossover. To może od razu wyprowadzę was z błędu. Twórczość Derailment ze wspomnianym gatunkiem ma niewiele wspólnego, choć ewidentnie zawiera sporą dawkę luzu i niejednotorowego podejścia do muzyki. Debiutanci z Australii poruszają się, mówiąc bardzo ogólnie, w klimatach stoner/doom metalowych, lecz cechuje ich dość niekonwencjonalne podejście do tematu. Panowie nie trzymają się sztywno ram gatunku i czasem zapuszczają się w mocno odjechane rejony. Poza ciężkim, miarowym mieleniem wrzucają w swoje utwory odrobinę punka, kapkę hardcore’a, gotyckiego doom, jakieś sample czy niepokojące żeńskie wokalizy. Jeśli mowa o wokalach, to te podstawowe także nie są bynajmniej jednolite. Głęboki growl miesza się z panicznymi wrzaskami, krzykami czy niskim śpiewem w manierze lekko pod Petera Steele. To, wraz z częstymi zmianami tempa i nastroju tworzy obraz płyty równie różnorodnej i kolorowej co sama okładka. Większość muzycznej zawartości „Come Clean In Death” sprawia wrażenie improwizacji na lekkich dragach lub mocniejszej najebce. Nierzadko kompozycja zaczynająca się masywnym, miażdżącym akordem odbija nagle w odmiennym kierunku, by za chwilę zbłądzić jeszcze gdzie indziej, a biorąc pod uwagę fakt, że poszczególne wałki nie są najdłuższe, to w zasadzie w każdej chwili można się spodziewać czekającej za rogiem niespodzianki. Początkowo materiał ten można zdawać się ciężkostrawny, jednak warto dać mu szansę, gdyż po pewnym czasie zaczyna robić w głowie małe zamieszanie. Po wstępnym lekkim rozczarowaniu „Come Clean In Death” strasznie mi się wgryzła, bo mimo iż nie jest to najczęściej przeze mnie słuchany gatunek muzyczny, to album ten ma w sobie coś intrygującego i wciągającego a przede wszystkim jest zagrany bez napinki i jest dość oryginalny. Czuję, że jeszcze nie raz będzie to gość wieczoru w moim odtwarzaczu w chwili gdy będę potrzebował lekkiego odchamienia. Bardzo ciekawy i pojebany krążek.

- jesusatan

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz