sobota, 17 kwietnia 2021

Recenzja CANNIBAL ACCIDENT „Nekrokluster”

 

CANNIBAL ACCIDENT

„Nekrokluster”

Time to Kill Records 2021

 

Czwarty, pełny album fińskiego Cannibal Accident, to płyta, która z uśmiechem na ustach spuści słuchaczowi konkretny wpierdol. Wybije mu wszystkie zęby, pogruchocze kości, genitalia obwiąże drutem kolczastym, wydłubie narządy wzroku i w tanecznym stylu naszcza w puste oczodoły, a wszystko to w niespełna pół godziny, czyli w tyle, ile trwa „Nekrokluster”. Nikt tu bowiem nie bawi się w puszczanie słodkich bąków, czy rozmyślaniami nad znikomością chrabąszcza. Muza, jaka się tu znajduje to energetyczny, brutalny Death/Grind starej szkoły, który niszczy w chuj nie biorąc jeńców. Rzeźnicy z Turku tym razem na pierwszą linię frontu wysunęli zalatujący rozkładem Old School Death Metal, a zaraz za nim ruszyły do boju ohydne, klasyczne, miażdżące, bezlitosne, Grindowe hufce, w efekcie czego otrzymaliśmy przepełniony okrucieństwem, potężny, bezkompromisowy materiał.Płytkę wypełnia 17 zwięzłych, nieprzekraczających dwóch minut, intensywnych, precyzyjnych strzałów, opartych na okrutnym, uderzającym z siłą młota pneumatycznego, perkusyjnym napierdolu, ciężkich, mięsistych riffach, rozrywającym w pizdu, grubym basie i wściekłych wokalizach operujących całym wachlarzem gardłowych growli, dzikich wrzasków i zduszonych, dławiących się ryków. Uwierzcie mi, moc jest z nimi, a wałki, które się tu znajdują rozpierdalają bez mrugnięcia okiem, a do tego okazują się chwytliwe, przepełnione szaleństwem i mocno uzależniające. Niewątpliwie na taki stan rzeczy mają wpływ przelatujące tu z prędkością światła, jadowite, z lekka kakofoniczne, melodyjne salwy, wymieszane z tłustym riffowaniem, żywiołowe, budowane na punkowych podstawach, surowe, brudne akordy, jak i fakt, że ci maniacy są dobrymi, inteligentnymi, doświadczonymi już muzykami i potrafią napisać zajebiście kopiące po żebrach, wypierdalające z buciorów utwory. Przewijają się tu gustowne echa Cannibal Corpse, Napalm Death, starego Carcass, czy ich ziomali z Rotten Sound, ale praktycznie każdy skrawek zawartej na tej płycie muzy ma ostateczny szlif zainfekowany szczyptą skandynawskiego humoru charakterystyczny dla Cannibal Accident. Bardzo dobre, brutalne, zaciekłe, soczyście agresywne, ale jednocześnie organicznie zapaskudzone i posiadające niezgorszy Groove brzmienie sprawia, że dźwięki te oddziałują z potworną siłą, siejąc ropierdol jak się patrzy (i jak się nie patrzy). Wiem, że to początek roku i jeszcze za wcześnie na takie stwierdzenia, ale uważam, że „Nekrokluster” może być jednym z najlepszych albumów 2021 roku, jeżeli chodzi o tradycyjnie podany Death/Grind. Naprawdę jest na czym ucho zawiesić.

 

Hatzamoth

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz