środa, 7 kwietnia 2021

Recenzja ZATRATA „Zatrata”

 

ZATRATA

„Zatrata”

Selfmadegod Records 2021

 

No kurwa! Nie spodziewałem się po tej płycie takiego pierdolnięcia. Docierały do mnie co prawda okazjonalnie wcześniejsze próbki twórczości wrocławian, które sugerowały, że warto mieć oko na tę grupę, ale materiał, który dzięki Selfmadegod Records ukazał się w tym roku na srebrnym krążku, wchodzi z drzwiami na pełnej piździe i spuszcza totalny, bezlitosny  łomot tym, którzy niefortunnie znaleźli się w środku. Połączenie Death Metalu starej szkoły (z wyraźnym ukierunkowaniem w stronę chropowatej szwedzizny i delikatnym dotknięciem odłamu brytyjskiego) z soczystym, energetycznym, dosyć pokręconym Crust’em w wykonaniu Zatrata to formuła absolutnie niszczycielska i miażdżąca w chuj. Grube, tłuste riffy o ziarnistej strukturze bezceremonialnie rozrywają na strzępy, ciężkie, zróżnicowane beczki wsparte konkretnym, gęstym basem gniotą okrutnie, a ekspresyjne wokale płynnie przechodzące od wściekłego krzyku, do zaprawionego flegmą growlingu w średnich rejestrach doskonale wpisują się w warstwę instrumentalną i trzymając zarazem wszystko za pysk, świetnie dopełniają tę bezkompromisową układankę. Z każdego, zawartego tu wałka emanuje barbarzyńska, pierwotna siła i czysta, nieskażona brutalność. Dla dodania pikanterii przez tę zagęszczoną substancję przelatuje raz na jakiś czas zaprawiony furią, pieprzny, wulgarny, grindowy wymiot, który zamiata okrutnie i dobija rannych. Ta na wskroś agresywna, serwująca słuchaczowi konkretne wjeby zawiesina jest zarazem materiałem bardzo dobrze wyważonym i zbilansowanym. Crust, Death Metal i Grindcore współistnieją tu i przenikają się nawzajem, dając życie bezlitosnym dźwiękom o potężnej sile rażenia. Ciężkie, zagęszczone niezgorzej, przestrzenne brzmienie z odpowiednią dawką gruzu, betonu i piachu potęguje jeszcze dodatkowo moc tych 10 wałków, które i bez tego poniewierają dogłębnie. „Zatrata” z pewnością spodoba się fanom dźwięków produkowanych przez Ahna, Acephalix,  czy choćby Cruz, choć i fani Bolt Thrower, czy też klasycznego, szwedzkiego Metalu Śmierci spod znaku Entombed i Dismember także zapewne nie pogardzą tym albumem. Ja łykam ten materiał bez popitki niczym dobrze schłodzoną wódeczkę, gdyż to wykurw soczysty, czysty i ojczysty. Moc jest z nimi. Polecam.

 

Hatzamoth

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz