środa, 21 lipca 2021

Recenzja REPAID IN BLOOD „Reflective Duality”

 

REPAID IN BLOOD

Reflective Duality”

Independent 2021


Drugi album długogrający kalifornijskiego Repaid in Blood to płytka, na której znajdziemy bardzo dużo ciężkiego, miażdżącego kości, utrzymanego w średnich tempach, konkretnie połamanego perkusyjnego napierdalania, równie pokręcony, mięsisty, opasły, potężny, wgniatający w glebę bas, który zapewnia tej płycie potworny groove, zwartą masę poukładanych momentami warstwowo, rwących skórę pasami, technicznych riffów i dysonansowych akordów, spore ilości doskonałych, dopracowanych solówek i agresywne wokalizy utrzymane w większości w średnich rejestrach. Płytkę tę doprawiono pewną ilością sampli, odrobiną parapetu i kilku innych, studyjnych bajerów uzyskując w ten sposób nieco mroczny, z lekka futurystyczny klimat całości. Nie powiem, granie to mocne, dosyć gęste i do pewnego stopnia chwytliwe, sporo patentów przykuwa uwagę ze względu na rozwiązania aranżacyjne, jaki i warsztat techniczny muzyków, który jest naprawdę imponujący. Niestety, muzyczny kierunek, który obrała grupa to nie moje klimaty, więc moja znajomość z „Reflective Duality” zakończy się na dwóch, góra trzech przesłuchaniach i dokończeniu tej recenzji. Muzycznie mamy tu bowiem do czynienia z nowocześnie podaną i wyprodukowaną hybrydą amerykańskiego, Techniczno-Progresywnego Death Metalu i brutalnego Deathcore’a. Bardzo dużo tu więc szarpanych, siłowych rozwiązań zarówno w sferze rytmicznej, jak i gitarowej, które choć tłuste, masywne i potężne ni chuja mi nie leżą, podobnie jak spora część wokali. Brzmienie tego materiału także nie należy do moich ulubionych, bo choć jest w chuj ciężko i zawiesiście, a przy tym selektywnie i przestrzennie, to zbyt dużo tu, jak dla mnie pachnącej gabinetem zabiegowym sterylności i wygłaskanych maksymalnie tekstur dźwiękowych. Jest to więc krążek kierowany w stronę miłośników nowoczesnego, modnego obecnie, szarpanego w ząbek, technicznego grania i tej grupie odbiorców zrobi on dobrze jak amen w pacierzu. Gdy dodam jeszcze, że gościnnie wystąpili tu muzycy powiązani z Threat Signal, Imonolith, Allegaeon, I Legion, Nuclear Power Trio, Flub i Born of Osiris, to zapewne niektórzy z nich w niekontrolowanym przypływie radości na brązowo pobrudzą sobie galoty. Ja przeleciałem tę płytkę trzy razy, obyło się bez odruchów wymiotnych, ale i przyjemności specjalnej nie doświadczyłem. Konkludując zatem: w swojej kategorii to niewątpliwie krążek wyśmienity, do mnie jednak jego zawartość nie przemawia. Niech sobie zatem chłopaki grają z panem bogiem, jak ich jednak słuchał nie będę.


Hatzamoth

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz