środa, 21 lipca 2021

Recenzja SATANIZE „Baphomet Altar Worship”

 

SATANIZE

Baphomet Altar Worship”

Helter Skelter Productions 2021


Szósty już album długogrający portugalskich bluźnierców, to kolejny pokaz okrucieństwa i niemiłosiernego bestialstwa w ich wykonaniu. Nie uświadczysz tu, drogi słuchaczu progresywnych popierdółek, wypieszczonych, niczym tyłek niemowlaka partii solowych, klawiszy, wpadających w ucho refrenów, które można nucić przy goleniu, czy innych, miętkim pisiakiem robionych wypełniaczy. „Baphomet Altar Worship” to niszczący obiekty, cuchnący Diabelskimi wymiocinami, barbarzyński, nienawistny Black/Death Metalowy wykurw hołdujący hordom spod znaku Blasphemy, Beherit, Black Witchery, Morbosidad, Necroholocaust, Conqueror, Revenge, Proclamation, GoatSemen, Archgoat, czy Blasphemophager. Nieubłagane, opętańcze, dudniące złowrogo bębny sieją tu zatem potężny rozpierdol, gruby, gęsty niczym bagno i zarazem twardy, ziarnisty bas rozrywa wnętrzności na strzępy, jadowite, dzikie, nieustępliwe, mordercze riffy miażdżą w chuj, a maniakalne, diaboliczne, wokalne wymioty idealnie uzupełniają to przeklęte dzieło zniszczenia. Ta płytka to nieustanny, monolityczny, pierwotny, wściekły, budzący grozę, emanujący mrokiem, rytualny wręcz napierdol ku chwale Rogatego i zarazem zmasowany atak na ludzkość, przez cały czas jej trwania. Wystarczy zresztą spojrzeć na sugestywną okładkę tego materiału i wiadomo już, że kolęd bożonarodzeniowych tu nie usłyszymy. Mimo niezaprzeczalnej brutalności i niepohamowanego okrucieństwa, jakie wylewa się z tej produkcji, brzmi ta płytka zaskakująco dobrze, jak na ten odłam Black/Death Metalowego szaleństwa. Krystalicznego, selektywnego, finezyjnego soundu się tu oczywiście nie spodziewajcie, gdyż brud, siara, ogień, dym i klaustrofobiczne zagęszczenie są tu na porządku dziennym, ale ta szorstka, ekstremalna na wskroś płytka jest spójna i można bez większych problemów usłyszeć gniotące partie basu, czy poszczególne, patroszące niemożliwie riffy. Satanize sprowadza na tym krążku Black/Death Metal do jego podstawowej, esencjonalnej formy i prezentuje w całej jego ohydnej chwale. Kto lubi taki rodzaj muzycznej ekstremy, temu „Kult Ołtarza Baphometa” zrobi dobrze, jak ministrant księdzu, a kto nie lubi, niech spierdala na szczaw.


Hatzamoth

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz