poniedziałek, 12 lipca 2021

Recenzja KRYPTIK MUTATION „Pulled from the Pit”

 

KRYPTIK MUTATION

Pulled from the Pit”

Redefining Darkness Records 2021

Debiutancki, pełny album teksańskiego Kryptik Mutation, to płytka, która całymi wiadrami czerpie z przepysznej spuścizny amerykańskiego Metalu Śmierci lat 90-tych. Fucking Old School Death Metal wycinany przez tych jegomości skopał mi dupę bardzo konkretnie i sprawił przy tym wiele przyjemności. Niby nic nowego ani specjalnie spektakularnego, ale wszystkie te, bardzo dobrze już znane patenty odegrano tu z taką werwą, i polotem, że można podczas słuchania „Pulled from the Pit” nie raz wyskoczyć z buciorów. Beczki sieją tu bowiem nielichą rozpierduchę, niezależnie od tego, czy nakurwiają kanonady blastów, czy też gniotą okrutnie w masywnych, wolniejszych fragmentach, potężny bas sprawia, że zapada się klatka piersiowa, agresywne, zwarte, zagęszczone riffy żywcem obdzierają ze skóry, a bezlitosny, rasowy growling utrzymany w średnich rejestrach idealnie dopełnia tę nasyconą okrucieństwem układankę. Muzyka Kryptik Mutation nie jest jednak wyłącznie powielaniem rozwiązań wypracowanych na przestrzeni lat przez mistrzów gatunku, choć nie da się tu ukryć wyraźnych inspiracji twórczością Suffocation. Wałki, jakie znalazły się na tej płycie, posiadają swoją tożsamość i charakterystyczny szlif. Usłyszymy tu zatem także nawiązania do jadowitego, korzennego Thrash Metalu (zwłaszcza w pracy wioseł), czy też kilka nieco bardziej melodyjnych, wręcz klasycznych, użytych w umiejętny sposób, Heavy Metalowych zagrywek, świetnych partii solowych i delikatne dotknięcie atonalnych akordów. Dzięki tym zabiegom unikamy na tym krążku mulistej monotonii, album jest zróżnicowany, kreatywny, a przy tym spójny, jednorodny i nakurwia po żebrach, aż miło. Brzmi to wszystko soczyście, brutalnie i organicznie, płytka jest przemyślana, ma niesamowitego kopa, a jednocześnie sporo tu przestrzeni, więc odsłuch nie nastręcza problemów. Jedyne, do czego mam niewielkie zastrzeżenia, to nieco sterylny sound bębnów. Myślę, że z korzyścią dla tej płytki byłoby, gdyby dźwięk perkusji był bardziej mięsisty, tłusty i posiadał większy groove, gdyż to wzmocniłoby jeszcze bardziej i tak już potężną siłę uderzeniową tego materiału. Cóż, i to chyba tyle w temacie „Pulled…”. Mnie bardzo podoba się ten zagęszczony, brutalny monolit poparty doskonałym warsztatem technicznym muzyków. Wpisuję zatem ten tytuł na listę płyt do obowiązkowego zakupu i obserwuję dalsze poczynania Kryptik Mutation.


Hatzamoth

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz