Vassago
"Storm of Satan"
Nuclear War Now! 2021
Nie tak dawno NWN! wznowiła na winylu jedyny album Vassago z 1999 roku. Jak się okazuje, była to tylko przystawka do nowego długograja Szwedów, który właśnie mam przed sobą. Nie będę kłamał, że "Knights From Hell" zrobił na mnie w swoim czasie jakieś specjalne wrażenie. Nie, najzwyczajniej utonął w zalewie black metalowego planktonu. Słuchając "Storm of Satan" obawiam się, iż i tym razem zespół nie wybije się w moim prywatnym rankingu ponad trzecią ligę. Z bardzo prostego powodu, a w zasadzie to z kilku. Po pierwsze, co odstrasza mnie już na samym początku, brzmienie tych nagrań jest dość nowoczesne i jak na mój gust zbytnio wyczyszczone z brudu. Zdaję sobie sprawę, iż niektórzy lubią takie lizaki. Ja jednak uważam, że black metal z zasady powinien ranić uszy nie tylko agresywnymi melodiami, ale także odpowiednim dźwiękiem. Tu mamy... lizaki. Co do wspomnianych melodii, to może i nie jest tragicznie. Black metal w wykonaniu Vassago jest chwilami dość heavymetalowy, chwytliwy i łatwo zapamiętywalny. Co z tego, skoro poza niezłymi, klasycznymi zagrywkami wkrada się tu także wspomniana przed chwilą słodycz. Owszem, są momenty, gdy panowie rozpędzają się i przez chwilę można mieć nadzieję, że coś z tego wyniknie. Za chwilę jednak wpychają dość bezczelnie w swoje kompozycje jakiś lajtowy patent albo solowy onanizm, jak choćby w "Evil of Satan". Tego typu popisy zamiast podkręcać atmosferę albumu i dodawać pikanterii, budzą we mnie zwykłe podirytowanie. Cieszę się, że panowie kochają Szatana, prawidłowo. Ale naprawdę muszą dawać temu wyraz w dosłownie każdym tytule utworu? "Darkness of Satan", "Fire of Satan", "Grind of Satan"... No trochę jaja. Chyba, że to miał być żart, ale z Szatana to się panowie nie żartuje. Ten wasz muzyczny Szatan ma niestety fikuśnie przystrzyżoną bródkę i czuć od niego kolońską zamiast gówna i siarki. Ni chuja mi się ten wizerunek nie podoba. Nie wyprę się, że i w takim niezasyfionym odłamie gatunku znajdę czasem zespoły, które do mnie trafiają, żeby mi czasem ktoś kiedyś nie wytknął, że sobie zaprzeczam. Wczesny Dark Funeral, Marduk (także ten współczesny) czy nawet Naglfar to ja owszem, Vassago już nie. "Storm of Satan" to taki trochę black metal dla Niemców, komercyjny i uśmiechnięty, mimo iż z Diabłem na ustach. Nie kupuję tego, nie polecam, wracać nie będę. Myślałem, że Nuklearna Wojna Teraz! ma jednak wyższe standardy.
- jesusatan
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz