czwartek, 1 lipca 2021

Recenzja Black Hosts „Onward into the Abyss”

 

Black Hosts

„Onward into the Abyss”

Helldprod Rec. 2021

                                                                           


Kurwa, ja tę nazwę już gdzieś słyszałem... Może i nawet gdzieś w przeciągu liznąłem dźwięków, które chłopaki tworzą, ale to musiało chyba być w bardzo silnym przeciągu i w trakcie przerwy na siku, bo jakoś szyld ten nie zapadł mi głębiej w pamkę. Ale, jak to mawiają, co ma wisieć... Bowiem dziś właśnie odpaliłem nowe demo Black Hosts i muszę powiedzieć, że od razu ich kocham. Zespól istnieje może niezbyt długo, lecz przez cztery lata działalności doczekał się dwóch demówek i pełniaka. Panowie wyglądają może z deka jak  band glamowy, lecz muzę grają taką, że nie pogadasz. „Onwards into the Abyss” to trzy numery, plus intro przed kawałkiem tytułowym,, zusammen do kupy kwadrans muzyki w stylu bardzo staroświeckim. W takim który mało kto obecnie uprawia. A nawet jeśli, to nie zawsze na odpowiednio wysokim poziomie. Nie jest bowiem rzeczą łatwa odtworzyć klimat sprzed dobrych trzydziestu lat. Dziś zagrać heavy metal tak, by robił wrażenie, to taki nieco mission impossible. A jednak garstce maniaków się to udaje. No i niezmiernie mnie raduje, że do tego wąskiego grona mogę zaliczyć śląski hord, o którym tu mowa. Goście napierdalają dość przaśny hejwi na sterydach, skręcający nico w stronę speed/thrash, a czynią to w sposób tak naturalny że siła nośna ich kompozycji rysuje na mordzie ogromnego banana. Oryginalności w tych nagraniach zbyt wiele nie stwierdzam, za to mnogość riffow, przy których głowa sama sie kiwa, wynosi na tej demówce dokładnie sto procent. Dosłownie każdy akord przywołuje w pamięci takich klasyków jak choćby Overkill, Kreator czy wczesny Metal Church i sprawia ze człowiek od razu czuje się młodszy o parę dekad.. Słuchając tych nagrań aż się chce razem z chłopakami wystawić w kierunku mainstreamowej sceny środkowy palec i wykrzyczeć „Fuck you Sisley!”.. Bo oni idą twardo pod prąd, składając do kupy archaiczne aranże, staroszkolne solówki i ten przestarzały sposób śpiewania, niczym z lat osiemdziesiątych. Black Hosts sprawiają, że ten metalowy antykwariat żyje, a jego puls jest silny jak za najwspanialszych lat. Każdy, kto wychował się na wymienionych powyżej klasykach będzie tymi trzema kawałkami zachwycony. Jak dla mnie wspaniała rzecz.

- jesusatan

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz