poniedziałek, 19 lipca 2021

Recenzja NATUR „Afternoon Nightmare”

 

NATUR

Afternoon Nightmare”

Dying Victims Productions 2021


Drugi, pełny album amerykańskiego Natur to bardzo fajna płytka, o ile ktoś lubi tradycyjne, surowe, szorstkie Heavy Metalowe granie, osadzone bardzo wyraźnie w latach 80-tych. „Afternoon Nightmare” to właśnie płytka po brzegi same wypełniona taką muzą. Wszystko, co składa się na tę produkcję, a zatem szata graficzna, jak i każdy zawarty tu dźwięk to głęboki ukłon w stronę tamtych czasów i trzeba przyznać, że panowie zza wielkiej kałuży naprawdę dają radę. Udało im się na tym albumie stworzyć mroczną, zagęszczoną, mglistą atmosferę grozy rodem z horroru, która wciąga i pochłania słuchacza, mimo że zawarte tu wałki charakteryzują się pewną złożonością i na pewno nie można zaliczyć ich do przebojowych fajerwerków. Trzeba kilka chwil, aby niejako wgryźć się w te utwory, gdzie klasyczne, drapieżne, zadziorne, mocne, energetyczne riffy wspomagane bardzo dobrymi solówkami przeszywają na wskroś, bębny biją mocno i soczyście, nierzadko zmieniając tempo i rytm, umiejętnie wykorzystany i przede wszystkim nienadużywany parapet robi świetną robotę, tworząc mroczny, z lekka okultystyczny klimat, a warstwę instrumentalną uzupełniają doskonałe, mocne, czyste wokale, wydatnie uczestniczące w budowaniu tajemniczej otoczki tego albumu. Są tu także chwile, gdy Natur pokazuje swe nieco bardziej Rockowe oblicze, czy też delikatne odbicia w stronę grania progresywnego, ale nawet te nieznaczne odchyłki od normy brzmią bardzo dobrze, a dominuje na tym albumie rasowy, agresywny Heavy Metal, w którym pobrzmiewają echa NWOBHM i nawiązania do wczesnej ery Iron Maiden, oraz struktury przepełnione elementami charakterystycznymi dla twórczości Satan i King Diamond/Mercyful Fate. Raz na jakiś czas grupa zajrzy także na Doom Metalowe poletko, dzięki czemu „Popołudniowy Koszmar” ma też odpowiedni ciężar, jak i trochę bardziej zagęszczone tekstury, a w ostatnim na płycie wałku pokazuje, że nie obcy jest jej również kąśliwy, dynamiczny, jadowity Speed/Power. Brzmienie tego krążka jest, podobnie, jak zawarta tu muzyka tradycyjnie mocne, soczyste i organiczne, jednak sound, w jaki ubrano te kompozycje, nie wydaje się archaiczny, czy przestarzały, więc płytkę odbiera się wyśmienicie. Polecam ją zatem wszystkim, którzy mają ochotę posłuchać bardzo dobrego, szczerego, mimo wszystko nie do końca konwencjonalnego, niepokojącego, mistycznego Heavy Metalu.


Hatzamoth

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz