SOLSTICE
„Casting the Die”
Emanzipation Productions 2021
Uwaga,
uwaga! Ogłaszam bardzo ważną wiadomość dla maniaków Old School Thrash/Death Metalu. Po 12 latach od ostatniego materiału ze swą nową,
czwartą w dorobku płytą długogrającą powraca założony w 1990 roku przez Roba
Barreta (Cannibal Corpse), Alexa Marqueza (Malevolent Creation, Demolition
Hammer) i Dennisa Munoza, legendarny Solstice. Oświadczam również, będąc
zdrowym na umyśle i wątrobie, że powrót to wyśmienity, a „Casting the Die” to
płyta zajebista. Panowie nie liżą się po fiutach, tylko napierdalają na pełnej
kurwie i niszczą obiekty, a dawka agresji zawarta w znajdujących się na tym
krążku wałkach jest wręcz porażająca. Muzycznie, to cały czas ta sama,
miażdżąca mieszanka Thrash i Death Metalu oparta na szalonych, potężnych, bezlitosnych,
roznoszących w pizdu wszystko, co napotkają na swej drodze, masywnych bębnach,
poniewierającym w chuj, rozrywającym barbarzyńsko, wyrazistym, kręcącym
niesamowite łamańce basie, precyzyjnych, technicznych, wywlekających
wnętrzności riffach, porywających partiach solowych i pogardliwych, plujących
wściekłością wokalizach. Przez większą część płyty dominują mordercze tempa i
niepohamowany, brutalny napierdol, jednak jest tu też czas i miejsce na
wgniatające w glebę i gruchoczące kości, masywne zwolnienia, oraz fantastyczne,
gitarowe pojedynki, jak i bardziej melodyjne zawirowania. „Casting the Die” to bardzo
sugestywny, bezkompromisowy materiał, który wpływa na emocje słuchacza (zwłaszcza
potęguje te negatywne). Ja sam obcując z tą płytką mam wielką ochotę wyjść na
ulicę i najzwyczajniej w świecie zajebać komuś centralnie w ryj i poprawić kosą
pod żebra. Tę wściekliznę, jaka wylewa
się z tej płyty, potęguje dodatkowo wrogie, nieubłaganie napastliwe,
przepełnione gniewem i trującym jadem, bezlitosne, srogie, drapieżne brzmienie,
które ponadto sprawia, że każdy z zawartych tu wałków, to celny i brutalny strzał
między węch a wzrok, łamiący przegrodę nosową i wyprowadzający z ust w
towarzystwie fontanny krwi wszystkie zęby na spacer. Tą płytką Solstice
dobitnie udowadnia, że nadal niepodzielnie króluje na scenie Death/Thrash.
Wyśmienity krążek, który oczywiście dla mnie jest zakupem obowiązkowym.
Hatzamoth
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz