sobota, 3 lipca 2021

Recenzja V XII „Rom, Rune and Ruin: The Odium Disciplina”

 

V XII

„Rom, Rune and Ruin: The Odium Disciplina”

Aesthetic Death 2020

 

Wyjątkowo rzadko sięgam po tego typu muzykę. Szczerze mówiąc, gdybym tej płyty nie dostał „w prezencie”, to zapewne nigdy nie zwróciłbym na nią uwagi. Czasem jednak los sprawia, że można odkryć coś, czego się wcale nie szukało. Za projekt pod nazwą V: XII odpowiedzialny jest Daniel Jonsson, znany szerzej choćby z black/doomowego  Culted, czy industrialnego Deadwood. Zatem z żadnym nowicjuszem do czynienia tu  nie mamy. Tym razem muzyk postanowił wylać zawartość najgłębszych odmętów swojej duszy w nieco innej formie. Środki jakie zastosował do nowatorskich nie należą, bowiem płyt w podobnym klimacie znałoby się raczej sporo. Nie odkrywanie nowych lądów było jednak zamiarem Szweda, a rozpostarcie przed nami mrocznych wizji i otwarcie portalu do innego świata. „Rom, Rune and Ruin: The Odium Disciplina” to tak naprawdę soundtrack do koszmaru. Sposób w jaki twórca maluje w naszej głowie obrazy za pomocą syntezatorowych brzmień, mieszając ciężkie beaty z ambientowymi i noise’owymi, wywołującymi poczucie niepokoju fragmentami naprawdę może wywołać ciarki na plecach. Wplatane w muzykę przesterowane krzyki i inne demoniczne sample brzmią, jakby coś nadludzkiego szeptało do nas przez ramię, i zapewne nie są to dobre wróżby. Bez wątpienia podstawą tego albumu jest właśnie ponura, złowieszcza atmosfera, przypominająca napięcie towarzyszące pojawianiu się przechodzących przez bramę piekła Cenobitów. Nie jest to muzyka nadająca się do słuchania w środku dnia. Ona ożywa dopiero gdy zapada zmrok i nic innego nie absorbuje naszych myśli. Wtedy zagląda nam do głowy, pomału zalewa umysł i niszczy wszelkie przejawy pozytywnych myśli. Jest niczym narkotyk zabierający nas w bardzo złą podróż. Muszę przyznać, że jest to dość ciekawe doświadczenie, pozwalające na pewnego rodzaju katharsis. Jeśli lubicie sięgać po mroczne tripy, to „Rom, Rune and Ruin…” was zapewne nie rozczaruje. Jeśli natomiast jesteście nieco bardziej ortodoksyjni, to możecie sobie ten krążek z czystym sumieniem odpuścić.

- jesusatan

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz