Eternal Rot / Coffins
„Split”
Behind the Mountain 2021
Widzę, że Behind the Mountain pomału zaczyna
wychodzić na poważnie nie tylko do zbieraczy wosku, ale też zwolenników innych
formatów. Oto bowiem kolejne wydawnictwo
tego niewielkiego labelu zapowiadane jest w wersjach wielorakich. A jest nim split
naszych ziomków na obczyźnie z japońskimi weteranami z Tokio. Zacznę może od
dupy strony, czyli od Kitajców. Na ich połowie krążka nie znajdziemy w zasadzie
nic nowego. Coffins wrzucili tu nowszą wersję szlagieru „Evil Infection” z
„dwójki” oraz bardzo poprawnie odegrany
cover Nihilist „Carnal Leftovers”. I tyle. Kto zna zespół, ten doskonale wie,
czym się to je. Natomiast pozostali, po wysłuchaniu tych dwóch kawałków na
pewno mianem ekspertów się mienić nie będą mieli podstaw. Ot, rzecz typowo
kolekcjonerska, albo zapychacz, jak powiedzieliby bardziej uszczypliwi.
Natomiast jeśli chodzi o Wieczne Gnicie, to sprawa wygląda dwojako. Niby
wielkich zmian stylistycznych w ich przypadku nie uświadczymy i nadal możemy
toczyć się niczym robale w doom/death metalowym, dość jednostajnym tempie, przy
grubo ciosanych akordach i obrzydliwych wokalnych dialogach growlująco
wymiotujących. Brzmienie, mogę już chyba powiedzieć, że tradycyjnie, jest
tłuściutkie, masywne i organiczne, czytelne i nie pozostawiające zbyt wielkiego
pola do domysłów. Marszowe rytmy to także w zasadzie już znak firmowy, po
którym można zespół błyskawicznie rozpoznać. W nowych utworach jest natomiast
kolejny, lekki powiew nieświeżości, tym razem w postaci pojawiających się w tle
fragmentów klawiszowych. Nie lękajcie się jednak, Eternal Rot absolutnie nie
zbliżają się przez to do gothic doomowych klimatów. Wspomniane partie są jedynie
niewielkim, bardzo udanie podkreślającym nastrój rozkładu dodatkiem. Ponadto
duet wrzucił do otwierającego split „Draming the Landscape of Finality” kapkę fińskiej melodii, co również tę
kompozycję odpowiednio doprawiło i dodało nowego posmaku. Osobiście uważam, iż
te drobne zabiegi pozwoliły zespołowi zachować wykształcony wcześniej własny
styl bez nadgryzania własnego ogona. A biorąc pod uwagę, że ichnie granie
podoba mi się od samego początku, to i ten materiał łykam jak pelikan czaplę.
Zatem Polska – Japonia 1:0, mimo iż nasza reprezentacja zdecydowanie młodsza i
mniej doświadczona. Bierzcie ten materiał od wydawcy w formacie jaki
kochacie, żeby potem nie było płaczu, że już wyprzedane. Bo to kawał bardzo
dobrej muzyki.
-
jesusatan
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz