wtorek, 6 lipca 2021

Recenzja Goat Tyrant “Towards the Threshold of Death”

 

Goat Tyrant

“Towards the Threshold of Death”

Fallen Temple 2021 

Goat Tyrant nigdy nie należeli do zespołów najbardziej pracowitych na świecie. Wystarczy napomknąć, iż na ich debiutancką płytę musieliśmy czekać, bagatela, dwie dekady. Najwyraźniej duet poczuł wreszcie wiatr w żaglach, bowiem oto w niecały rok po wspomnianym „Into the Greater Chasm” możemy cieszyć się kolejnym wydawnictwem Koziego Tyrana. Tym razem jest to materiał na który składają się cztery utwory własne plus interpretacja kawałka Dethroned.  No i powiem krótko – jeśli dotychczasowe nagrania zespołu trafiały was w czuły punkt, to tym razem także nie będzie inaczej. Tczewianie nie należą bowiem do kombinatorów, i jeśli coś, co sobie wymyślili jest proste, ale działa, to nie ma sensu tego na siłę udoskonalać czy unowocześniać. Stąd też przez niecałe pół godziny jesteśmy wystawieni na bezpośrednią chłostę mocno przybrudzonym thrash metalowym biczem. Takie staroszkolne narzędzia tortur w rękach Goat Tyrant od zawsze sprawdzają się najlepiej, i Szatanowi chwała, że nie przyszło im na myśl ich wymieniać. Chłopaki muzycznie zakotwiczyli kilka dekad wstecz, zatem środki przez nich stosowane mogą działać mocno sentymentalnie, zwłaszcza  na maniaków po czterdziestce. Kompozycje na „Towards the Threshold of Death” brzmia dokładnie tak, jak brzmiał polski metal na przełomie lat osiemdziesiątych i dziewięćdziesiątych. Proste, choć chwilami bardzo chwytliwe akordy, bardzo dobre, klasyczne partie solowe, wokal z pogranicza krzyku i growlu i przewijające się co róż nawiązania do klasyków gatunku. Goat Tyrant nie zaserwują wam niczego nowego poza prostym, garażowym metalem zagranym prosto z serducha, bez oglądania się na panujące współczesne trendy. I chyba właśnie dlatego, że muzyka ta tworzona jest bez spiny, jako hołd dla prawdziwej dziczy przez duże DZI, słucha mi się jej wyśmienicie. Wystarczy chyba nadmienić, że jedynym słabszym elementem ten układanki jest wspomniany na wstępie cover. No jakoś niespecjalnie pasuje mi on do całości, choć myślę, że głównie ze względu na polskojęzyczny, dość banalny tekst oraz aranżacje linii wokalnych. Natomiast cała reszta – palce lizać. Może nazwiecie mnie niezbyt wymagającym odbiorcą, ale zawartość tego krążka do mnie trafia. I to bardzo.

- jesusatan

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz