Trembling Void
„The Burning Question”
Inferna Profundus Records 2022
No
i się dokonało. Po niezwykle udanym „Demo I” Inferna Profundus wydaje
debiutancką płytę tego jednoosobowego projektu z Kanady. Co prawda premiera na
CD ukaże się dopiero, a może już, pierwszego października, ale Ci, którzy będą
chcieli zakupić ten materiał na winylu, będą musieli poczekać trochę dłużej, bo
do listopada. W obu przypadkach warto uzbroić się w cierpliwość. Czas płynie
szybko i siłą rzeczy wszyscy chętni otrzymają ten produkt. Fani surowego black
metalu, którzy docenili wyżej wymienione demo, nie powinni być zawiedzeni.
Podobnie jak na poprzednim wydawnictwie dostaną siedem kawałków bezdusznej
muzyki. Co prawda najnowsza propozycja Kanadyjczyka tym razem mniej nawiązuje
do drugiej fali tego gatunku. Więcej tu teraz własnej inwencji muzyka, który
poszerza swoją twórczość o własne patenty, stawiając na bardziej współczesne
ujęcie black metalu, w którym oprócz zwyczajowych riffów, można również znaleźć
delikatne dysonanse jak i również dewiacyjne tremolo. Poza tymi elementami
słychać też jednak trochę naleciałości z lat dziewięćdziesiątych, bez których ten
typ muzykowania raczej nie może istnieć, gdyż przecież tamte lata odcisnęły na
tym wariancie metalu największy wpływ i ukształtowały go na lata. Znajdziemy tu
również kilka zagrywek znanych z thrashowego rzępolenia, zwłaszcza w piątym i
chyba najlepszym z całej siódemki „True Abomination”. Ten krążek jest ścisłą
kontynuacją drogi obranej przez Trembling Void na „Demo I’. Sposób nagrania
wyróżnia się swoim piwnicznym chłodem oraz niechlujną nutą. Całość mocno ociera
się o „raw”, lecz znów poszczególne sekcje są doskonale słyszalne i nie zlewają
się w jedną masę. Nieprzyjemne gitary tną synapsy w średnim i szybkim tempie, a
wyraźnie słyszalny bas utrzymuje je swoim rytmem w ryzach, tak aby nie rozwiały
się w przestrzeni, zamieniając w bezkształtny szelest. Niezbyt wycofana
perkusja, nadąża za nimi, pukając w punkowy sposób, dodając zadzierżystości i
podkreśla buntowniczy charakter „The Burning Question”. Miejscami pojawiają się
tu także syntezatorowe wstawki, które użyte w odpowiednich momentach, nadają
głównej linii nierzeczywistego i wysoce niesympatycznego klimatu. Wszystko
dopełniają wrogie wokale, przypominające te z „Filosofem”. Te czterdzieści trzy
minuty, to jedna chwila. To błysk niosący ze sobą czyste zło, abominację i
skrajny indyferentyzm, a składniki te podane są w iście bezwzględny sposób. Zaklętych
w tych riffach emocji nie da się nauczyć. To coś wypływać musi prosto z
czarnego serca i posępnej duszy. Tak! To jest kurwa właśnie black metal!
shub
niggurath
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz