Opus
Magorum
„Opus
Magorum”
Inferna Profundus Records 2022
Opus
Magorum to jak dotąd bliżej mi nie znana kapela z Grecji. Założyli ją dwaj
muzycy w 2001 roku. Nie są chyba zbyt płodni, bo od początku swojej kariery, do
dzisiaj zarejestrowali tylko sześć demówek i pojawili się na jednym splicie. W
listopadzie Inferna Profundus wyda ich czwartą taśmę, która pierwotnie została
nagrana w 2013 roku i rozeszła się w limitowanej wersji. Liczyła ona
sześćdziesiąt kopii, które zostały rozdane tylko wybranym osobom. Teraz reszta
świata będzie mogła się zapoznać z tym materiałem. Jaki jest grecki black metal
każdy wie. Można go lubić lub nie. Pełno w nim różnych smaczków, cudownych
melodii oraz tamtejszego słońca. Osobiście nie przepadam za tym wariantem
czarciego grania, ale tym większe było moje zdziwienie, gdy usłyszałem „Opus
Magorum”. Ja pierdolę! W Helladzie w końcu spadł śnieg, a wraz z nim prawdziwy
black metal. Te sześć kawałków to istna
Antarktyda. Całość rozpoczyna intro „The Coming Of Winter”, w którym słychach
szalejącą zamieć, gdy ona cichnie, zaczyna się „dziki łów”. Lodowate riffy
gnają przed siebie w dość szybkim tempie. Nie ma tu miejsca na litość.
Jednostajność i zapętlające się akordy, to twarz tej muzyki. Ostre strojenie poraża
zwoje mózgowe, a nieprzychylny wokal podkreśla antypatyczny wydźwięk tego
dzieła. Brzmienie wioseł jak również specyfika riffów mocno przypomina czwórkę
Darkthrone. To ten sam chłód i nieczułość, a także skrajna obojętność do
wszystkiego co żyje. Totalna odraza do jakiegokolwiek boga i czczącej go
bezmyślnej tłuszczy. Czyżby tym razem płomień rozświetlił południowe niebo? Oby
nie zgasł zbyt szybko. Kto by pomyślał, że kiedykolwiek biały puch pojawi się
na dolnym krańcu Półwyspu Bałkańskiego. Wszystkim Grekom parającym się tą sztuką,
życzę więcej takich anomalii pogodowych w ich kraju. Może przestaną wreszcie
tak pitolić.
shub
niggurath
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz