wtorek, 2 sierpnia 2022

Recenzja ELECTROMANCY „Technopagan”

 ELECTROMANCY

„Technopagan”

Metal Assault Records 2022

Możecie wyobrazić sobie zespół złożony z robotycznych manekinów, droidów, czy jakkolwiek by nazwać te sztuczne twory, oraz z ich ludzkiego twórcy? Trochę ciężko to przyjąć do wiadomości, ale tak właśnie jest w przypadku amerykańskiego projektu Electromancy. Satyra, będący tu jedynym przedstawicielem gatunku ludzkiego sam zaprojektował i zbudował skład swego zespołu i powierzył mu odgrywanie swoich pomysłów, gdyż choroba, którą przeszedł, uniemożliwiła mu samodzielne granie na instrumentach. Cóż, uporu i samozaparcia odmówić gościowi nie sposób, a i umiejętności z dziedziny robotyki także ten jegomość musi mieć spore, skoro sam był w stanie powołać do życia swe grające cudeńka. No i to właśnie przy ich pomocy realizuje on swe muzyczne wizje i futurystyczne pomysły. Tyleż dziwne, co intrygujące. Jak więc prezentuje się muzyka zawarta na pierwszym, pełnym albumie tego magika? Podejście Satyry do dźwiękowej  materii naznaczone jest sporą dozą ekstremizmu i bezkompromisowości, ale objawia się to wszystko, co zrozumiałe, w nieco innej formie. „Technopagan” to bowiem prawie 44 minuty rwanych, pulsujących mechanicznie uderzeń bębnów, surowych, równo odmierzonych szarpnięć gitarowych strun i nierzadko głęboko zharmonizowanych, popierdolonych wariacji wokalnych, które potrafią mocno oddziaływać i dosyć konkretnie siąść na łbie. Cała zresztą płytka ma delikatnie hipnotyczny charakter, gdyż na tle industrialno-elektronicznego brudu i robotycznych, szorstkich beczek  napierdalających, jak karabin maszynowy chropowate, postrzępione, proste riffy powtarzają się w kółko i zapętlają, tworząc transową, odhumanizowaną aurę. Na pewno niekonwencjonalny i w pewnym sensie intrygujący to koncept, ale nie każdemu te dźwięki przypadną do gustu. Owszem, jest w nich spora dawka ekstremy i pewien niepokojący feeling, jednak wszechobecne, elektroniczne wibracje i brak organicznego charakteru tej produkcji przeszkadza mi dosyć mocno, a już określanie tej muzyki mianem Technicznego Black Metalu, to chyba kurwa żart. Jeżeli jednak ktoś lubi nietypowe, twarde, Elektro-Rockowe produkcje wymieszane z zimnym, maszynowym industrialem, temu „Technopagan” może przypaść do gustu, jednak musi mieć świadomość, że pakuje się w pojebany, cybernetyczny świat. Ja tam wolę żywe pierdolnięcie, ale wiecie,  jak jest, jeden woli żonę, a drugi teściową, jeden zbiera znaczki, drugi klej od znaczków, jeden hoduje grzyby, a drugi zbiera mrówki itd., itp.


Hatzamoth

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz