środa, 24 sierpnia 2022

Recenzja Scumslaught „Knives and Amphetamines”

 

Scumslaught

„Knives and Amphetamines”

Caligari Rec. 2022


No i jak tu, kurwa mać, nie pić? Czy ktoś może mi to powiedzieć? Jak tu nie spożywać trunków nisko czy, przede wszystkim, wysokoprocentowych, kiedy wokół tyle muzy, przy której kapsel od Kommesa sam zeskakuje z butelki a nakrętka od Wyborowej wiruje radośnie w kierunku przeciwnym do ruchu zegara? Scumslaught to projekt kolesi z Sepulcre, Destroyer666 i Repugnant. Ahaaaa, zatkao kakao? Nie podniecajcie się jeszcze, bowiem to, co przynosi ze sobą „Knives and Amphetamines” różni się znacznie od muzyki serwowanej przez wyżej wymienione zespoły. Doświadczeni na wskroś muzycy zebrali się do, za przeproszeniem, kupy i postanowili ponapierdalać staroszkolną, wysoce oktanową muzę, głęboko zakorzenioną w klasyce z lat osiemdziesiątych. Okrasili to prostym punkiem i wyszła im z tego mieszanka eksplodująca. Dwadzieścia dwie minuty z drobnym haczykiem. Dokładnie tyle starczy, by ten do bólu oldskulowy i nieskomplikowany materiał rozszarpał was na strzępy. Kompozycje zamieszczone na tym krążku to czystej maści thrash, punk, rock’n’roll. Zwał jak zwał, rozpierducha jak się patrzy. Riff goni riff, groove goni groove, chwyta to bestialsko za serce swoimi szponami i puścić nie zamierza. Chce się tańczyć w dzikim szale i śpiewać wraz z zespołem chwytliwe wersety. Czuć tu ducha Motorhead, Venom czy nawet crossoverowego S.O.D. , ale chyba najbardziej adekwatnym porównywaczem byłby Nakrofilth. Brzmienie mamy podobnie brudne, praca gitar perfekcyjnie pierwszofalowa, może tylko nieco bardziej podkręcone tempo... Na to wszystko wrzucono agresywny wokal z pogranicza śpiewu i krzyku, no kurwa, czegóż tu chcieć więcej? Łeb sam się urywa z kręgosłupa i nachodzi człowieka chęć na dziki mosh. Chyba największa przy ostatnim, nagranym najprawdopodobniej na próbie, najbardziej surowo brzmiącym „Unholy Feast For Flies”.  Nie będę dziś czynił niepotrzebnych wywodów. Powiem jedynie, że „Knives and Amphetamines” to idealna muza pod wutkie, idealny kompan przy piciu do lustra i idealny materiał do obudzenia przysypiających przy stole gości podczas zbyt intensywnie zakrapianej imprezy. Kurwa, rozpierdala mnie to w pizdu! Zakurwisty matex. Tyle mam do powiedzenia.

- jesusatan

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz