Vathr
„Dead & United”
Edged Circle 2022
Vathr
to zupełnie nowy twór zrodzony na norweskiej ziemi. Próżno szukać o nich
bliższych informacji. Z notki informacyjnej dołączonej do materiału
promocyjnego wiadomo tylko, że pochodzą z Bergen, a członkowie tego bandu
udzielali się na scenie w latach dziewięćdziesiątych. W październiku tego roku
dzięki Edged Circle ukaże się w wersji kasetowej i winylowej ich debiutancki
mini album. Zawartość „Dead & United”, to trzy numery odegranego z pełną
powagą black metalu, utrzymanego w tonie „Blood FireDeath”. Riffy płyną tutaj w
średnim tempie, kreśląc nienachalne melodie, nawiązujące do tamtego okresu w
twórczości Bathory. Jednak w dwóch pierwszych kawałkach Norwedzy nie
koncentrują się tylko na czerpaniu wzorców z Seth’a. Podniosłość akordów
wzbogacona jest o ich własne pomysły, zaczerpnięte z norweskiego sposobu na
granie black metalu. Dzięki temu dostajemy również tą godność, która brzmi w
tamtejszych dźwiękach, a także zimną do bólu bezwzględność, z jaką ci muzycy
traktują słuchacza. Nie ma tu miejsca na jakiekolwiek sentymenty. Patetyczna
melodyka to tylko złudzenie. Tak naprawdę to deklaracja powracającej wojny z
jebaną religią, a ten konflikt nadciąga stamtąd, gdzie wybuchł niegdyś „płomień
na północnym niebie”. Delikatną zmianę niesie ze sobą trzeci „Crimson Cold
Curse”. Jest on odniesieniem do etapu Quorthon’a jaki zapoczątkował nagrywając
„Hammerheart”. Warstwa instrumentalna posiada ten jakże śpiewny i dostojny
charakter, ale nie traci na twardości, zamierzenia są tu oczywiste. Tak samo
jak w przypadku instrumentów sprawa wygląda przy wokalach. Są to bardziej
czyste wokalizy niż w pierwszych dwóch kawałkach. Ich pełen żalu wydźwięk
chwyta za gardło i zarazem budzi gniew. Czyżby nordycka zima znowu miała
nadciągnąć? Kto wie? Mam nadzieję, że nie spali na panewce jak w „Grze o Tron”.
Zajebisty debiut! Ciekawe co będzie dalej.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz