wtorek, 16 sierpnia 2022

Recenzja BURIAL „Inner Gateways To The Slumbering Equilibrium At The Center Of Cosmos”

 BURIAL

„Inner Gateways To The Slumbering Equilibrium At The Center Of Cosmos” (12”Vinyl)

Everlasting Spew Records 2022


Burialów, lub jak kto woli Buriali (gdyż funkcjonują w tym przypadku dwie wersje, falenicka i otwocka)  było w historii tej muzy już wiele i nadal zresztą zespołów o tej nazwie funkcjonuje w tej chwili co najmniej kilka. Ten, o którego pierwszej płycie mam zamiar teraz skreślić kilka słów pochodzi z Włoch, a jego początki sięgają roku 2012. Gdy widzę jednak tytuły albumów tak rozwlekłe, jak ten i gdy to tego pojawiają się w nich nawiązania do kosmosu, czy nieskończoności, bądź tego typu schematów, to jeżą mi się włosy na dupie, a w głowie zapala czerwona lampka ostrzegawcza. Często bowiem (choć oczywiście nie zawsze) dzieje się tak, że im dłuższy tytuł, tym rzadsza muzyka wypełnia krążki, które je posiadają. Na szczęście ta reguła nie ma przełożenia w przypadku pierwszego dłogograja Włochów. „Wewnętrzne Bramy Do Drzemiącej Równowagi W Centrum Kosmosu” (trudno nie uśmiechnąć się pod wąsem czytając ten tytuł) to bowiem kawał naprawdę dobrego Death/Doom Metalowego grania. Od samego początku poniewierają nas tu ciężkie, zgrzytające riffy HM-2 zarówno w odcieniach skandynawskiego Metalu Śmierci, jak i gniotącego okrutnie Doom Metalu. Praca wioseł poparta jest miażdżącymi beczkami, jak i wywracającym w pizdu flaki basem, oraz ponurymi, niskimi, grobowymi growlami. Bardzo dobrą robotę robią także wyśmienite, przemyślane partie solowe, jak i chore, dysonansowe tekstury wplecione w ten zwarty, gęsty monolit umocowany zdecydowanym ruchem ręki w tradycyjnych wytycznych, charakteryzujących ten styl. Jednak pomimo słyszalnych tu, klasycznych patentów, materiał ten został poddany delikatnemu, współczesnemu liftingowi, co obrazują bardziej progresywne struktury niektórych fragmentów, jaki i niemała dawka gruzu sypiącego się na nasze głowy. Soczyście i tłusto chłopaki napierdalają, a i klimat panuje tu niezgorszy. Duszny, zawiesisty i zalatujący grobową zgnilizną. Jest na tym krążku  co prawda kilka jak dla mnie zbyt kosmiczno-filozoficznych fragmentów, ale patrząc na całokształt zachowano tu należytą równowagę pomiędzy zepsuciem a penetracją przestrzeni międzygwiezdnej, więc jedynka Burial weszła mi bez większych problemów i z pewnością znajdzie swe miejsce w mojej kolekcji płyt. Naprawdę rzeczowo tyrająca łepetynę produkcja. Życzyłbym jednak sobie, aby album numer dwa nagrany przez Włochów zagłębiał się bardziej w świat słodko pachnących mogił, niż w galaktyczną próżnię. Jakby nie patrzeć zdecydowanie więcej tam życia, choć w swoistej postaci. No cóż, jak będzie drugi, długogrający materiał Pogrzebu, czas pokaże, a tymczasem polecam zapoznanie się z „Inner Gateways…”, gdyż to naprawdę solidnie gniotący krążek, który niewątpliwie ma swoje atuty.


Hatzamoth

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz