poniedziałek, 29 sierpnia 2022

Recenzja NOCTURNAL PRAYER „Mutilation on the Bed of Winter”

 

NOCTURNAL PRAYER

„Mutilation on the Bed of Winter”

Inferna Profundus Records 2022


Z Kanadyjskim hordem Nocturnal Prayer mięliście już okazję zetknąć się przy okazji kompilacji materiałów demo, jaka ukazała się przed dwoma laty, a na temat to której kilka zdań mojego autorstwa mogliście przeczytać na przepastnych łamach Apocalyptic Rites. Tym razem Pan Murder, władający niepodzielnie tym projektem, prezentuje nam pierwsze, pełne wydawnictwo Nocnej Modlitwy, któremu nadał imię „Mutilation on the Bed of Winter”. Dla wszystkich ortodoksyjnych fanów surowego, mizantropijnego Black Metalu, będzie to z pewnością pozycja warta uwagi, gdyż ideologiczna linia programowa, jaką prezentował zespół na swych poprzednich produkcjach, została tu zachowana, a i w kwestiach muzycznych otrzymujemy na tym albumie kontynuację tego, z czym mięliśmy okazję obcować choćby na „Advance on Weakened Foes”. Ponownie usłyszymy zatem na tym krążku rasową diabelszczyznę opartą na tradycyjnych kanonach II fali gatunku. Przeważają patenty skandynawskie, jednak pewne elementy rodem z otchłani ze znakiem klonowego liścia także przewijają się przez ten materiał, podobnie zresztą jak dzikie schematy lo-fi przywodzące na myśl scenę francuską, czy portugalską. Są tu chwile depresji wymieszanej z ponurą, mroczną melancholią, jak i momenty rozpaczliwego niepokoju, jednak przez większą część trwania tej płytki zalewają nas nienawistne strumienie złośliwości i pogardy.Bębny sieją nielichy rozpierdol, operując zarówno siarczystymi blastami, jak i gniotącymi, chorymi partiami. Chropowaty bas barbarzyńsko wyrywa trzewia, wiosła tkają zimne, jadowite riffy nie stroniąc jednak też od nieco bardziej dysonansowych, popapranych akordów, czy też zagrywek charakterystycznych dla klasycznego, korzennego Heavy (jak choćby w utworze „Moonlit Paths To The Cristalline Throne”), które wyśmienicie wpisały się w koncept muzyki zawartej na „Okaleczeniu na Łożu Zimy”. Jeżeli chodzi natomiast o warstwę wokalną, to płytka ta zawiera całą paletę plugawych wrzasków, desperackich wymiotów, agonalnych jęków, przerażających szeptów, czy też rytualnych, nawiedzonych śpiewów z samego dna piekła. Prócz ściany ziarnistego riffowania podanej na tle perkusyjnej kanonady połechcą nas tu także przyjemnie lodowate, grobowe melodie wijące się pomiędzy nasyconymi ciemnością fakturami poszczególnych wałków, a bardziej majestatyczne momenty podkręcają bluźnierczy wydźwięk tej płyty. Podoba mi się ta na wskroś monochromatyczna, szorstka, hipnotyzująca, czarna surowizna. Niby proste, jak konstrukcja cepa to granie, a jednak wibracje tworzone przez te dźwięki potrafią wprowadzić słuchacza w chory trans i wywołać chwilami nielichy dyskomfort. Bardzo dobre, czarcie granie. Rogaty z pewnością z zadowoleniem zamiata ogonem.

 

Hatzamoth

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz