piątek, 19 sierpnia 2022

Recenzja Carnal Ruin "Soulless I Remain"

 Carnal Ruin

"Soulless I Remain"

Redefining Darkness 2022


Dziś wybrałem się do Stanów, by posmakować tamtejszej szwedzizny. Carnal Ruin nie są bowiem zbyt wierni deathmetalowej tradycji z rodzimych stron i postanowili pokombinować trochę po sztokholmsku. No i wycisnęli z siebie nieco ponad czterdzieści minut takiego właśnie grania. Dlaczego piszę, że wycisnęli? Bo płyta ta jawi mi się nieco wymęczoną. Zacznijmy jednak od tego, co się zgadza. Brzmienie jest stuprocentowo szwedzkie, nawet ciężkie i nieprzesadnie wyczyszczone, ze sporą ilością piachu na gitarach. Jest w tych utworach sporo charakterystycznej melodii, jest odpowiedni, choć w sumie niczym nie wyróżniający się wokal... Choć i ten, gdy zaczyna prowadzić dialog na dwa głosy, silnie kojarzy mi się z "ukochanym" przeze mnie późniejszym Kataklysm. No ale niby Jankesi całkiem sprawnie sobie w tych skandynawskich klimatach radzą, jednak jest to, i to dość ewidentnie, przyzwoite bo przyzwoite, ale jednak tylko kopiowanie. I to nawet nie klasyków, lecz ich followersów pokroju Flshcrawl czy Revel In Flesh. Króluje tu oczywiście d-beat, chwilami aż zbyt nachalny, głównie średnie tempo i melodyjne wejścia w klimacie drugiego Amorphis. Jest rytmicznie, do potupania nóżką, lecz wyjątkowo przewidywalnie i szablonowo. Sposób kostkowania to gdzieś okolice lekcji numer 3 dla początkujących adeptów kierunku Swedish Death Metal. W zasadzie kiedy album dobiega końca, to niewiele pozostaje w głowie, bo fragmenty, które, jak mniemam, mają stanowić o jego sile, z czasem stają się bardzo męczące. "Soulless I Remain" to takie branie starego misia na sztuczny miód. Nie mam nic przeciwko braku oryginalności, ale przydałoby się kilka pomysłów na dobre harmonie, a nie jedynie poprawne odegranie czegoś, co już zagrane zostało tysiące razy. Nie zaprzeczę, chęci może i panowie mają. Producent też się postarał, zachowując wszelkie standardy, nie ma się czego czepiać. Finalnie wyszła z tego jednak tandetna podróbka zabawki w atrakcyjnym i przypominającym oryginał opakowaniu. Nic mnie na tym krążku nie zaskoczyło, nic nie zaciekawiło, taka w sumie trochę strata czasu...

- jesusatan

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz