czwartek, 13 czerwca 2024

Recenzja BODYFARM „Malicious Ecstasy”

 

BODYFARM

„Malicious Ecstasy” (Ep)

Edged Circle Productions 2024

Bodyfarm, czyli czwórka Death Metalowych maniaków z Utrechtu powraca ze swym nowym materiałem. Tym razem jest to Ep’ka, czyli teoretycznie format nieco krótszy, ale wierzcie mi, jego siła uderzeniowa jest porównywalna do choćby ostatniego ich pełnego krążka sprzed roku. „Malicious Esctasy” to bowiem podobnie, jak dotychczas bardzo udane, ciężkie i chwytliwe połączenie kontynentalnej szkoły Death Metalu ukierunkowanej w stronę skandynawskich brzmień z delikatną domieszką zagęszczonego, Śmierć Metalowego stylu, jaki dominuje w Junajted Stejts of Amerika. Tak więc usłyszymy tu, jak na moje ucho,  niszczącą konkretnie muzę, będącą wypadkową twórczości Dismember, Asphyx, God Dethroned, Benediction, Bolt Thrower, czy Hail of Bullets z elementami posiadającymi głęboki groove, które charakterystyczne są dla muzyki, jaką możemy napotkać na albumach Jungle Rot, Obituary, bądź SixFeet Under. Muza grupy z kraju tulipanów potrafi chwycić za gardło i spuścić brutalny wpierdol, lecz zarazem te zakorzenione mocno w śmiertelnej klasyce dźwięki pełne są różnorakich, ciekawych rozwiązań harmonicznych i misternych chwilami, acz masywnych operacji perkusyjnych. Jakby tego było mało, na swym najnowszym materiale panowie z Królestwa Niderlandów nieco mocniej, ale przede wszystkim udanie  romansują z tą bardziej melodyjną, ale niesamowicie jadowitą frakcją Black Metalu o szwedzkich fundamentach, dlatego też na „Złośliwej Ekstazie” napotkamy struktury (głównie wioślarskie) znane choćby z płyt Necrophobic. Bardzo dobry, wściekły, siejący grubą destrukcję materiał. Nie wiem tylko, czy najlepszym pomysłem było umieszczanie w drugiej części tej Ep’ki 5 wałków koncertowych. Brzmią one co prawda miażdżąco i naprawdę dobrze komponują się z utworami studyjnymi, jednak pachnie to nieco sztucznym wydłużaniem tej produkcji. Wiem, że wielu lubi jednak takie dodatki, więc nie mam zamiaru się tego jakoś specjalnie czepiać, wszak przecież zawsze można zakończyć odsłuch „Malicious Ecstasy” po podstawowych, czterech piosenkach. Poza tym drobnym szczegółem, innych zastrzeżeń pod adresem najnowszej produkcji Bodyfarm nie wnoszę i proszę o więcej tak szybko, jak tylko się da.

 

Hatzamoth

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz