SUICIDE CIRCLE
„Bukkake of Souls”
Osmose
Productions 2023
Sylwetkę
francuskiego Suicide Circle przedstawiałem już na uświęconych łamach
Apocalyptic Rites przy okazji ich debiutanckiego materiału zwącego się „Demo
MMXX”. Zaprawdę dobra była to produkcja, która przetyrać człowieka potrafiła
konkretnie i bez ostrzeżenia. Aktualnie w mym odtwarzaczu kręci się druga,
pełna płytka tego horda, którego aktualny status jest w tej chwili nieco
zagmatwany. Otóż zarówno Rats, jak i Meyhna’ch (którzy chyba konkretnie się
popstykali) twierdzą, że nazwa Suicide Circle należy do nich i chuj. Osmose Productions
stanęło po stronie pana na „M” i zapowiedziało, że to właśnie z tym Suicide Circle
będzie kontynuować współpracę. Niezły pasztet się tam zrobił, trzeba przyznać.
Sprawy kadrowe odłóżmy jednak na bok, wszak nie nasza to sprawa, cóż tam zaszło
pomiędzy tymi jegomościami, a skupmy się na muzyce, jaka wypełnia „Bukkake of
Souls”. Śmiało można stwierdzić, że dwójka Kręgu Samobójców to rozwinięcie
stylu, zapoczątkowanego w 2019 roku. Nadal więc poniewiera nas ciężki, ponury
Black Metal o depresyjnych wibracjach, oparty na zagęszczonych bębnach i
basowej smole. Największy jednak nacisk położono tu na mizantropijnych,
surowych, zapętlających się riffach i demonicznych wokalizach. Obie frakcje
pulsują tu złowrogo tworząc zimną, pełną goryczy, przygnębiającą atmosferę,
która sprawia, że przed sięgnięciem po sznur, brzytwę, żyletki, czy szare
mydło, wyjesz najpierw z egzystencjalnego bólu i bezsilności. Ów wisielczy
klimat ogniskuje dodatkowo domieszka ambientowej mgły, która sprawia, że
wrogość i nienawiść do ludzkiej rasy jest tu tak skoncentrowana, że można ją
niemal kroić nożem. Nie wiem, czy istnieją jakieś negatywne emocje, które nie
zostały poruszone w dźwiękach, jak i przepojonych mrokiem teksturach tego krążka?
Cierpienie, izolacja i głębia rozpaczy, to paliwo, które napędza tę płytkę,
podobnie zresztą, jak i żółć, która niespiesznie sączy się z każdego, zawartego
tu wałka, a autentyczny, psychotyczny, pachnący grobem puls, bijący w sercu
tego albumu jest wręcz oszałamiający. Podoba mi się ta choroba, a na resztę
niech opadnie kurtyna milczenia.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz