wtorek, 18 czerwca 2024

Recenzja Trucizna „Wrzenie Krwi”

 

Trucizna

„Wrzenie Krwi”

Under the Sign of Garazel 2024

Kolejny materiał z Garazela to debiutancka EP-ka Trucizny. Projekt ten składa się z dwóch osób, mianowicie JRMR, kobitki odpowiedzialnej tu za strefę wokalną, oraz Skoll’a, który zajął się z kolei wszystkimi instrumentami. Jak nietrudno się domyśleć, Trucizna to black metal. Znając natomiast choćby WAN, w którym to rzeczony instrumentalista także się udziela, można zakładać, że jest surowo. I jest, choć do całkowitego minimalizmu tej muzyce sporo brakuje. Owszem, na pewno cholernie oszczędne jest brzmienie, głęboko osadzone w standardach lat dziewięćdziesiątych. Szczerze mówiąc, to wsłuchując się w partie perkusji, początkowo obstawiałem, że za zestawem siedzi Diabolizer. Przede wszystkim w szybkich partiach mamy tu bowiem prymitywne, pierwotne łupanie, surowe do bólu i pozbawione technicznych popisów. Zdecydowanie więcej dzieje się na gitarach. Na pierwszy rzut ucha może zdawać się, że instrument ten jest katowany w podobny sposób jak bębny. No cóż, nie zaprzeczę, że tak chwilami jest, ale nie zawsze. Poza północnym riffowaniem pojawiają się tu także patenty war metalowe, w „Wiedza (Syn Królestwa Absurdu)”, czy bardziej nastrojowe („Tanatos (Ku Łące Asfodeli)). Całość spowita jest jednak przenikającym chłodem, bo Trucizna krew bardziej mimo wszystko mrozi niż gotuje. No chyba, że założymy, iż rzeczone wrzenie nawiązuje do zawartości lirycznej tego materiału, z którą to niewątpliwie warto się zapoznać, bowiem teksty należą w tym przypadku do wyjątkowo emocjonalnych i diabelsko dobrze napisanych. I diabelsko dobrze zaśpiewanych, trzeba dodać. Pani Asia mocą swojego głosu (a zaznaczam, że jest to klasyczny blackmetalowy wrzask) zawstydzić by mogła niejednego macho faceta. Moc mocą, ale jeśli słuchając tych nagrań poczytamy jednocześnie wspomniane już teksty, to zauważymy, że nie zostały one jedynie wykrzyczane, ale niosą w sobie prawdziwy, osobisty przekaz, który pozwala nam przeżywać „Wrzenie Krwi” bardzo głęboko. Szkoda, że to tylko dwadzieścia minut, ale na początek musi wystarczyć. Idealnie weszły mi te nagrania, i mam wielką nadzieję, iż niedługo doczekam się kolejnej dawki Trucizny. Najlepiej dużej płyty. Sprawdzajcie ten matex, bo nie wolno go przeoczyć.

- jesusatan

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz