poniedziałek, 24 czerwca 2024

Recenzja Unholy Craft „Saa Mørkt, Saa Mektig”

 

Unholy Craft

„Saa Mørkt, Saa Mektig”

Purity Through Fire 2024

Peregrinus jako muzyk nie próżnuje i znów powraca na łamy Apocalyptic Rites, ale tym razem z nową płytą projektu Unholy Craft. To już trzeci album w dorobku tego przedsięwzięcia. Norweg kontynuuje na nim zamysł obrany na poprzednim albumie „A Blaze Of Tridents”, na którym cisnął w kąt eksperymenty z mieszaniem różnych stylów i skupił się na swoich korzeniach w wyniku czego powstał kolejny krążek, zawierający czyściuteńki black metal w pełni oparty na wzorcach lat dziewięćdziesiątych. Podobnie jak na poprzedzającym go wydawnictwie, „Saa Mørkt, Saa Mektig” niesie ze sobą nieskomplikowaną i zimną muzykę. Peregrinus swój lodowaty bleczur kompozycyjnie opiera na kilku zaledwie akordach, które zapętlają się na przemian i suną przed siebie w dość szybkim tempie. Te zagrane na bzyczących gitarach furiackie tremolo i thrashowe riffy generują jednostajny, lecz agresywny black metal, który swym nienawistnym i lodowatym usposobieniem pozbawia resztek nadziei. Tu kończą się złudzenia, a pozostaje tylko prosta i barbarzyńska muza wyzuta z wszelkich pozytywnych uczuć. Wypełniona za to samymi negatywnymi emocjami, co podkreślają wyraźnie pełne wściekłości i pretensji wokale. Nie da się ukryć, że norweska myśl diabelska przyświecała tu Unholy Craft. Słychać to w surowości i zaciętości tego materiału, który nie wyprze się ponuractwa i zadzierżystości wczesnego Darkthrone doprawionego transowością i depresyjnością Burzum. Nie tylko w warstwie aranżacyjnej zadbano tutaj o odpowiednią formę, ale również w kwestii produkcji. Różni się ona od sposobu rejestracji dźwięku na ostatniej płycie, gdzie fonia była boleśnie ostra. Na „Saa Mørkt, Saa Mektig” jest przydymiona szumem i przypomina trochę jakością taśmę z demosem, który przegrywany był z kasety na kasetę po kilka razy. Niemniej jednak bez problemu można wyłowić wszystkie sekcje. Co prawda mocno wycofana perkusja sprawia wrażenie okresowo zanikającej, ale taka jest specyfika raw black metalu. Dzika i ideologicznie w odpowiednim miejscu muzyka. Polecam.

shub niggurath

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz