Severe Torture
“Torn from the Jaws of Death”
Season of Mist
2024
Severe Torture jest zespołem, który tłucze się po scenie już dobre ćwierć
wieku. Swojego czasu ich debiutancki album „Feasting on Blood”, jak i jego
następca „Misanthropic Carnage”, kręciły
się w moim odtwarzaczu nawet często. Potem jednak jakoś mój kontakt z zespołem
zanikł, a jedyną okazją na zapoznanie się z kolejnymi piosenkami Holendrów były
ich występy na żywo. Jako iż za chwilę chłopaki uderzą albumem numer sześć,
postanowiłem sprawdzić, czy wszystko u nich nadal w porządku. No i według mnie
stan pacjenta absolutnie nie uległ pogorszeniu. Nadal opętany jest on
klasycznym death metalem, głównie pochodzenia zamorskiego, jednocześnie z
silnym europejskim nalotem. Wirus zakorzeniony w kręgosłupie Severe Torture nie
pozwala zespołowi eksperymentować, lecz chronicznie gorączkować w starym
klimacie lat dziewięćdziesiątych. „Torn from the Jaws of Death” to
podręcznikowy przykład śmierć metalu granego „jak dawniej”. Albo raczej w przypadku
tych osobników można by powiedzieć, granego w ten sam sposób do obesrania. I to
granego konsekwentnie, na odpowiednim poziomie oraz z niezaprzeczalną
szczerością. Nowy krążek Severe Torture gwarantuje szybkie gitarowe cięcia po
nadgarstkach, perkusyjne gradobicie i wyrzyg prosto w twarz. Jeśli oczekujecie
od muzyki mocnego wpierdolu, to takowy otrzymacie obcując ze wspomnianym
materiałem. Bez zabawy w półśrodki, bez melodyjek do ponucenia, bez
technicznych popisów, za to z konkretnym kopem w jaja, drapieżnym riffowaniem i
tym niepowtarzalnym, rdzennym klimatem lat dziewięćdziesiątych. Można by tu
oczywiście wymieniać, niemal w nieskończoność, zespoły które mogły autorów
„Torn from the Jaws of Death” inspirować, jak choćby Sinister, Cannibal Corpse,
Cryptopsy czy nawet Gorgasm, ale czy ma
to jakiś sens? Kurwa, kolesie grają swoje (nawet jeśli faktycznie pierwotnie
poskładali to z „cudzego”) już tyle lat, że zarzucanie im odtwórczości byłoby
co najmniej żartem. Podoba mnie się to, co robią, jak idą uparcie swoją
ścieżką, i bynajmniej pała im nie mięknie. Kupić sobie tego nie kupię, ale przy
kolejnej okazji znów obejrzę ich występ na żywo z wielką przyjemnością. Bo
wiem, że po raz kolejny dostarczą. Tak jak dostarczyli na „szóstaku”. Konkret.
- jesusatan
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz