środa, 12 czerwca 2024

Recenzja Kommandant „Exhibition Of Conquest”

 

Kommandant

„Exhibition Of Conquest” E.P.

ATMF 2024

Odnoszę wrażenie, że Kommandant z płyty na płytę jest coraz lepszy. Amerykanie tym razem nagrali pięć numerów, które jeszcze bardziej niż poprzednia produkcja „Titan Hammer” odznaczają się od wcześniejszych wydawnictw i mocniej kierują się w stronę najlepszych krążków ze Skandynawii. Ci mieszkańcy stanu Illinois na „Exhibition Of Conquest” zrezygnowali z powykręcanych wymyślności wzorem Diocletian oraz chaotycznych nawałnic dźwiękowych, które w szybszych fragmentach miały miejsce na ostatnim krążku, a także porzucili wojownicze rytmy. Skoncentrowali się za to na budowaniu totalnie zimnego i nieludzkiego klimatu na wzór północnoeuropejskiego black metalu. Panowie z Chicago żonglowanie lodowatymi tremolo i ostrymi riffami opanowali do perfekcji, co wydało iście charakterny plon w postaci epki, która na długo pozostanie w mej pamięci i koniecznie musi się znaleźć w moim posiadaniu. Kommandant używając wszelkich dostępnych form wyrazu, właściwych dla black metalu drugiej fali, stworzyli niebywale oddziałowujący materiał, który poraża chłodem i obojętnością. To niesamowicie nieprzyjazna muzyka o twardym brzmieniu gitar, dudniących dołach i nienawistnych wokalach, która wżera się we wszystkie zakamarki mojego ciała i czyni mnie opętanym. Prosty i zdecydowany przekaz uzyskany za pomocą odstręczających melodii oraz kreujących napięcie akordów, płynie tutaj przez pierwsze trzy kawałki w średnim tempie, hipnotyzując i zarazem wlewając do gardła truciznę o niskiej temperaturze, pozbawia mnie jakichkolwiek uczuć. Sytuacja się nieco zmienia za sprawą dwóch ostatnich kompozycji, gdyż prędkość muzyki wyraźnie hamuje, a w jej liniowość zaczyna wkraczać raczej zmienne i mniej chwytliwe kostkowanie. Znaczniej różne od siebie niż dotychczas akordy, zaczynając przechodzić z jednego w drugi i odznaczając się pewną kwadratowością, wyzuwają mnie z wszelkich uczuć. Czarny jak listopadowa noc i uwierający diabelnie metal zaserwował Kommandant. Mrozi krew w żyłach, a następnie tnie jak katana na 666 kawałków. Idealnie i dojrzale zaaranżowany, a także zagrany ze szczególnym uwielbieniem. Wysoka rekomendacja.

shub niggurath

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz