poniedziałek, 3 czerwca 2024

Recenzja DRIFTER „Beggars Ransom”

 

DRIFTER

„Beggars Ransom” (Ep)

Dying Victims Productions 2023

 


Fajny, bardzo fajny materialik upichcił nam amerykański Drifter. Krótki, wszak to tylko dwa wałki trwające 11 minutów, ale konkretny (w klasycznym tego słowa znaczeniu) i że tak powiem, jasno określony. Duet z Nowego Yorku wyszywa bowiem na nim tradycyjny, można rzec nawet, że kanoniczny New Wave of British Heavy Metal umocowany najgłębiej jak się tylko da we wczesnych latach 80-tych. Tak więc beczki, choć raczej oszczędne w wyrazie, biją soczyście, a bas o charakterystycznym, ciepłym brzmieniu pulsuje leniwie, posiadając klasycznie punk rockową tożsamość. Sekcja rytmiczna wolna jest jednak od taniego efekciarstwa, czy powierzchowności, posiada sporo ozdobników, które nadają tej produkcji smaku i aromatu. To właśnie w tych rytmicznych niuansach panowie zza wielkiej kałuży przemycają tu swą tożsamość i własne spojrzenie na Heavy Metalową materię. Podobnie zresztą ma się sprawa z wiosłami. Riffy wibrują czarująco, partie solowe płyną swobodnie, bez walki o palmę pierwszeństwa, a chwytliwe melodie napędzające te kompozycje, dają im odpowiedni drive, a i pewną dawkę utrwalonego w tradycji, konserwatywnego mrokutakże posiadają. Gitary, choć będące pod sporym wpływem rzeźbienia znanego z wczesnych produkcji Saxon, Iron Maiden, czy Wolf przemycają na „Beggars…” trochę szczegółów i ornamentów, które choć gustownie wplecione w estetykę NWOBHM potrafią zaznaczyć tu swoją odrębność i indywidualny szlif. Wokale idealnie komponują się z warstwą instrumentalną, są bowiem także na wskroś klasyczne. Budują prócz tego nieco duszny, przydymiony, organiczny klimat charakterystyczny dla nagrań sprzed ponad czterech dekad. Drifter nie stara się jednak kopiować starych mistrzów. Heavy Metal płynie w ich żyłach, a zamiłowanie do niego wyssali chyba z maminego cyca. Słychać, że materiał ten nie jest li,  tylko bladą imitacją nieśmiertelnych klasyków. Fani gatunku, do których w głównej mierze kierowane jest to wydawnictwo, wyczują to od razu i otoczą „Okup Żebraków” należnym mu uczuciem i opieką. Naprawdę fajna płytka, chętnie sprawdzę, dokąd Włóczęga ze Stanów podąży na następnym materiale.

 

Hatzamoth

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz