wtorek, 4 czerwca 2024

Recenzja Vonülfsrëich „Kvensgäldr”

 

Vonülfsrëich

„Kvensg​ä​ldr”

Fallen Temple 2024

 


Jak tak się zastanowię, to Vonülfsrëich jest chyba obecnie moją ulubioną kapelą w stajni Fallen Temple. Dlatego też każda kolejna rzecz sygnowana tą nazwą niezmiennie otrzymuje moją najwyższą atencję. Po dwóch latach od wydania „Miasmal Winds” Finowie powracają z nowym krążkiem, zawierającym trzy kwadranse rdzennego black metalu. Kontynuując myśl z pierwszego zdania tego tekstu, doskonale wiem, dlaczego akurat do tego duetu czuję taka sympatię. Przede wszystkim dlatego, iż ich twórczość mocno kojarzy mi się z Darkthrone. I to nawet jeśli nie muzycznie, choć przyznać trzeba, że momenty także tu są, to na pewno pod względem bezkompromisowego podejścia do muzyki. Vonülfsrëich nie oglądają się na panujące trendy, a nawet jeśli, to wszystko i tak robią pod prąd. Są przykładem zespołu niemodnego, nie mającego parcia na szkło i robiącego wszystko podług własnego uznania. Na „Kvensg​ä​ldr” niewiele znajdziemy elementów wcześniej u zespołu nie spotykanych. Generalizując, mamy tutaj sto procent surowego black metalu w surowym black metalu. Proste, choć chwilami zaskakująco melodyjne akordy, średnie tempa, staroszkolne, nordyckie brzmienie i klasyczny wokal. Niby nic wielkiego, jednak od sposobu operowania tymi sprawdzonymi środkami zależy czy reanimowany trup powstanie, czy też na zawsze zalegnie w trumnie. Finowie black metalem przesiąknięci są do szpiku kości, zatem tworzone przez nich dźwięki płyną naturalnie tworząc mroźny i mroczny nastrój, dokładnie taki, jaki towarzyszył klasykom gatunku w połowie lat dziewięćdziesiątych. Wspomniałem, że niewiele na „Kvensg​ä​ldr” elementów nowych. Nie znaczy to, że nie ma ich wcale. Panowie do swojej receptury dodali tym razem nieco dźwięków przyrody, i trochę sobie Isengardowo pofenrizowali wokalnie. Wpletli też kilka harmonii bardziej kojarzących się z death niż black metalem. No bo posłuchajcie riffowania w „Kannibaalimetsän lahko” i powiedzcie, że nie kojarzy się z lekka z Bolt Thrower. Tradycyjnie też trochę na tej płycie punkowych rytmów, przy których noga sama chodzi, a śpiewane jest w języku Hamleta jak i autorom rodzimym. Ogólnie rzecz ujmując jednak, Vonülfsrëich nowym wydawnictwem nie zaskakują, a co najważniejsze, nie rozczarowują, przynosząc po raz kolejny black metal taki, jakim się rodził, i jaki w moim sercu na zawsze zyskał swoje miejsce. Ode mnie pełna rekomendacja!

- jesusatan

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz