poniedziałek, 17 czerwca 2024

Recenzja FERAL FORMS „Premalignant”

 

FERAL FORMS

„Premalignant” (Ep)

Night Terrors Records / Filth Junkies Records 2023

O ja pierdolę, ja pierdolę! W pizdę palec, kurwa mać, co tu się wyprawia! Debiutancki materiał włoskiego Feral Forms, choć krótki przejebał mnie tak, że dosłownie zabrakło mi w gębie słów. Posłużę się może wiec kilkoma porównaniami lub jak kto woli rzucę kilkoma nazwami dla zobrazowania sytuacji. Diocletian, Angel Corpse, Teitanblood, Black Curse, no i oczywiście Blasphemy,Sarcofago, oraz Bestial Warlust. Mógłbym oczywiście przytoczyć tu nazwy jeszcze przynajmniej tuzina hord, które niewątpliwie odcisnęły swoje piętno na muzyce kwartetu z Triestu, myślę jednak, że te, które wymieniłem, w zupełności wystarczą, aby wskazać kierunek, w jakim podąża zespół. „Przednowotworowy” to zatem prawie 12 minut pierwotnej brutalności, niepohamowanej nienawiści i skrajnego okrucieństwa. Trzy znajdujące się tu utwory wprowadzą Cię, drogi słuchaczu w totalnie chory wymiar świata  absolutnej dzikości i miażdżącego, wirującego, piekielnego chaosu. Wszystko na tej produkcji, dosłownie wszystko, począwszy od bestialskich wokali, poprzez gęste w chuj, rozrywające riffy o posmaku zgnilizny, na przerażająco wściekłych, wywracających flaki liniach basu i smolistych, grubych bębnach, które można poczuć w szpiku kostnym skończywszy, bezlitośnie niszczy, niczym toksyczna, paląca wszystko wokół chmura wulkaniczna. FeralForms nie okazują ni krztyny litości. Co rusz atakują zaciekłymi, bezwzględnymi, spazmatycznie pulsującymi kanonadami dźwięków, które potrafią stworzyć ohydną, halucynogenną zawiesinę, która niejako definiuje i określa trzewny Death/Black Metal, z którym tu obcujemy. Hord, które gloryfikują ten barbarzyński na wskroś styl,  powstało w ostatnim czasie (mam na myśli ostatnie 5-10 lat) bardzo wiele, ale wierzcie mi, że „Premalignant” napisany jest z iście Diabelskim polotem, a jego produkcja sprawia, że muzyka na nim zawarta pełna jest przeszywających, złowieszczo zniekształconych akcentów, które niszczą z siłą zaiste potworną. Jak dla mnie wydawnictwo przecudnej urody. Mam nadzieję, że w niedalekiej przyszłości ktoś zdecyduje się wydać je na cd (jak dotąd bowiem dostępne jest tylko w formie cyfrowej i limitowanej do 100 kopii kasety). Wyborny pokaz obłąkanej, przepastnej, kłębiącej się nienawistnie, wysysającej krew i palącej na popiół muzycznej furii, która swój rodowód może mieć tylko w najbardziej zatęchłych zakątkach piekła. Jeżeli tylko w przyszłości nie dosięgnie ich gniew boży, nie zmięknie im rura, bądź nie zadławi zgryzota, to od Feral Forms czeka nas jeszcze dużo, dużo, dużo dobrego. Tak przynajmniej sądzę.

 

Hatzamoth

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz