poniedziałek, 9 marca 2020

Recenzja Sign of Evil „Psychodelic Horror”


Sign of Evil
„Psychodelic Horror”
Edged Circle / Caligari Rec. 2020

Znacie chilijski Invocation Spells? Jeśli tak, to być może zainteresuje was fakt, że jeden z członków rzeczonej brygady właśnie postanowił nagrać na boku coś z lekka odmiennego. Chłop chyba zarzucił coś konkretnego, gdyż sześć nagranych pod szyldem Sign of Evil utworów to mocno popierdolona jazda. Szczerze mówiąc dość dawno już nie spotkałem się z tym, by sam tytuł tak wiele mówił o zawartości muzycznej. Niby jest to tylko dwanaście minut, jednak dziwnych i psychodelicznych zagrywek jest tu więcej niż pszczół w ulu. Ogólnie rzecz ujmując „Psychodelic Horror” to muzyka oparta na speed/thrash metalu z szorstkim, blackmetalowym, ciut przesterowanym wokalem, zagrana jednak po sporej ilości grzybków. Mamy tu trochę dysonansów, zmian tempa, połamanych rytmów, klawiszowych wstawek i niecodziennych rozwiązań. W pierwszej chwili brzmi to jakby wszystkie instrumenty rozjeżdżały się niczym na pierwszym koncercie niesamowicie stremowanej kapeli. Sprawia to także silne wrażenie improwizacji i, nie wiem, być może właśnie zostało nagrane spontanicznie. Dlatego też nie można powiedzieć, że jest to album łatwy w odbiorze i zapewne niejednego w pierwszej chwili odrzuci. Mimo wszystko, jeśli już ochłoniemy i pozwolimy tej pozornej kakofonii wgryźć się w głowę, układa się ona w niezmiernie kolorową mozaikę i zaczyna omamiać i hipnotyzować. Warto przedrzeć się przez tą kotarę narkotykowych oparów by wyłapać powolutku wszystkie ukryte pod nimi smaczki. „Psychodelic Horror” to płytka zagrana z pomysłem, oryginalna choć oparta na staro szkolnym fundamencie. Jeśli natomiast wsłuchamy się w samo brzmienie, to nie sposób nie dostrzec w nim pierwotnego pierwiastka charakterystycznego dla Ameryki Południowej. Żałuję tylko, że ten materiał jest tak krótki, choć z drugiej strony biorąc pod uwagę to, jak bardzo jest pojebany, lepszy niedosyt i narkotykowy głód niż złoty strzał. Sprawdźcie sobie to w wolnej chwili, choćby po to, by przekonać się, że nawet speed metal można nadal zagrać inaczej.
- jesusatan

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz