TRAUMA
„Ominous Black”
Po
siedmiu długich latach oczekiwania Trauma atakuje krążkiem numer osiem w swej
dyskografii. Czy warto było czekać? Myślę, że tak, bo to bardzo dobra płyta
kurwa jest! „Ominius Black” to naturalna kontynuacja i konsekwentne rozwinięcie
stylu z „Karma Obscura”, ale jednocześnie są tu także elementy znane z czasów
„Imperfect Like a God”. Słyszymy zatem klasyczny, wypracowany na przestrzeni
lat styl zespołu, który umiejętnie połączony jest z wycieczkami w nowe, mniej
oczywiste rejony metalowego łomotu. Album jest dość chwytliwy i sporo na nim
dobrze wchodzących, tradycyjnych, Death Metalowych riffów starej szkoły, które
możemy nucić pod prysznicem, a mimo to nie jest on łatwy, lekki i przyjemny.
Nie jest to materiał, przy którym jeno tupnie się nóżką, zarzuci grzywą i
szybko o nim zapomni. Oczywiście bańką pomachać przy nim można, a nawet trzeba,
gdyż poniewiera ta muza konkretnie, ale płyta ta wymaga od słuchacza wzmożonej
uwagi oraz dosyć sporego zaangażowania. W jej zawartość trzeba się
konsekwentnie wgryzać i poświęcić na to odpowiednią ilość czasu, aby wyłapać wszystkie, czające się tam w
każdym kącie smaczki i niuanse. Sporo bowiem na tej produkcji zagrywek, które
leżą dosyć daleko od szufladki z napisem „Metal”, jest także trochę bardziej
nieuporządkowanej, czarciej surowizny i połamanych, zagęszczonych, udziwnionych
struktur kierujących muzykę grupy na nieco bardziej nowoczesne tory ciężkiego
grania. Rdzeniem i kręgosłupem tej twórczości, który zbiera wszystko do kupy i
twardą ręką trzyma za pysk, jest jednak stary, dobry, masywny, ciężki,
wgniatający w glebę i brutalnie rozrywający na strzępy Death Fucking Metal!
Produkcja albumu tradycyjnie bez zarzutu. Jest tłusto, krwawo, bezkompromisowo,
a zawarte tu wałki posiadają odpowiedni groove, choć niektóre partie wydają mi
się trochę zbyt dopieszczone i zalatują formaliną. Może warto byłoby zmienić
studio i wpuścić tu więcej gruzu, betonu i piachu, aby nieco zamieszać w tym
elemencie i jeszcze bardziej zwiększyć siłę oddziaływania tych dźwięków? To jednak
tylko taka moja mała dygresja i być może niepotrzebnie się czepiam? Tak, czy
siusiak Trauma nagrała kolejny, zajebiaszczy album, który dla miłośników Śmierć
Metalowej jazdy powinien być pozycją do obowiązkowego zakupu.
Hatzamoth
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz