niedziela, 1 marca 2020

Recenzja TRAUMA „Ominous Black”


TRAUMA
„Ominous Black”
Selfmadegod Records 2020


Po siedmiu długich latach oczekiwania Trauma atakuje krążkiem numer osiem w swej dyskografii. Czy warto było czekać? Myślę, że tak, bo to bardzo dobra płyta kurwa jest! „Ominius Black” to naturalna kontynuacja i konsekwentne rozwinięcie stylu z „Karma Obscura”, ale jednocześnie są tu także elementy znane z czasów „Imperfect Like a God”. Słyszymy zatem klasyczny, wypracowany na przestrzeni lat styl zespołu, który umiejętnie połączony jest z wycieczkami w nowe, mniej oczywiste rejony metalowego łomotu. Album jest dość chwytliwy i sporo na nim dobrze wchodzących, tradycyjnych, Death Metalowych riffów starej szkoły, które możemy nucić pod prysznicem, a mimo to nie jest on łatwy, lekki i przyjemny. Nie jest to materiał, przy którym jeno tupnie się nóżką, zarzuci grzywą i szybko o nim zapomni. Oczywiście bańką pomachać przy nim można, a nawet trzeba, gdyż poniewiera ta muza konkretnie, ale płyta ta wymaga od słuchacza wzmożonej uwagi oraz dosyć sporego zaangażowania. W jej zawartość trzeba się konsekwentnie wgryzać i poświęcić na to  odpowiednią ilość czasu,  aby wyłapać wszystkie, czające się tam w każdym kącie smaczki i niuanse. Sporo bowiem na tej produkcji zagrywek, które leżą dosyć daleko od szufladki z napisem „Metal”, jest także trochę bardziej nieuporządkowanej, czarciej surowizny i połamanych, zagęszczonych, udziwnionych struktur kierujących muzykę grupy na nieco bardziej nowoczesne tory ciężkiego grania. Rdzeniem i kręgosłupem tej twórczości, który zbiera wszystko do kupy i twardą ręką trzyma za pysk, jest jednak stary, dobry, masywny, ciężki, wgniatający w glebę i brutalnie rozrywający na strzępy Death Fucking Metal! Produkcja albumu tradycyjnie bez zarzutu. Jest tłusto, krwawo, bezkompromisowo, a zawarte tu wałki posiadają odpowiedni groove, choć niektóre partie wydają mi się trochę zbyt dopieszczone i zalatują formaliną. Może warto byłoby zmienić studio i wpuścić tu więcej gruzu, betonu i piachu, aby nieco zamieszać w tym elemencie i jeszcze bardziej zwiększyć siłę oddziaływania tych dźwięków? To jednak tylko taka moja mała dygresja i być może niepotrzebnie się czepiam? Tak, czy siusiak Trauma nagrała kolejny, zajebiaszczy album, który dla miłośników Śmierć Metalowej jazdy powinien być pozycją do obowiązkowego zakupu. 

Hatzamoth

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz