ECTOPLASMA
„White-Eyed Trance”
Memento Mori 2019
Trzecia,
długogrająca płyta greckich wymiataczy z Ectoplasma, to materiał, który
wstrząsnął mną do głębi. Jakże jednak mogło być inaczej, skoro to, co tu
słyszymy, to doskonały, niszczący obiekty, miażdżący niczym znany z czasów II
wojny światowej, monstrualny Tygrys II, zgniły old school Death Metal
najwyższej próby. Zespół z niezachwianą pewnością i konsekwencją koncentruje
się na tym, co niosła ze sobą Death Metalowa zaraza końca lat 80-tych i początku
90-tych i uderza znakomicie skomponowanym zestawem utworów. Dźwięki, które
znajdziemy na tej produkcji, bardzo
wiele wspólnego mają z „Cross the Styx” i „Diabolical Summoning”, a czasami
uciekają również w stronę debiutu Monstrosity. Nie da się także nie zauważyć
pewnej fascynacji Greków fińską sceną Death z początku lat 90-tych, z
niezapomnianym „Slumber of Sullen Eyes” Demigod, czy pierwszymi wydawnictwami Purtenance,
Amorphis i Adramelech na czele. Nie mówię tu jednak o totalnych zrzynkach,
chodzi mi raczej o ogólną koncepcję tej płyty i klasycznie mroczny feeling,
jaki ze sobą niesie. W tych 43 minutach ci panowie ze szczerością i oddaniem młócą
zagęszczony, chorobliwy, ciężki i brutalny Death Metal uwalniając i
podtrzymując zarazem prawdziwego ducha tego gatunku. Zresztą cała twórczość
Ectoplasma jest hołdem i uwielbieniem dla szaleństwa wczesnych, Death
Metalowych dni. Podobne wibracje możemy odnaleźć także na równie świetnych
skądinąd płytach ich rodaków z Vultur (to akurat nie dziwi, rzępoli tu bowiem
połowa muzyków Ectoplasma) i Resurgency. Masywne, skondensowane, zalatujące
pleśnią, ale zarazem dosyć czytelne brzmienie sprawia, że materiał ten łamie
kości i bestialsko wywleka wnętrzności. Moim zdaniem to jeden z najlepszych albumów
z klasycznym, old schoolowym Death Metalem, jaki ukazał się w 2019 roku.
„Białooki Trans” to kurwa jak dla mnie pieprzona Śmierć Metalowa doskonałość!
Hatzamoth
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz