piątek, 20 marca 2020

Recenzja Vonülfsrëich "Hyperborean Hills"


Vonülfsrëich
"Hyperborean Hills"
Fallen Temple 2020

Po wydanej w zeszłym roku EP-ce "Ylfsrealm Inguz" nasza rodzima Fallen Temple najwyraźniej zaprzyjaźniła się z Finami, gdyż właśnie postanowiła wypuścić kolejny ich materiał. Nie jest to tym razem nic nowego, gdyż "Hyperborean Hills" to wznowienie jedynego pełnego albumu sprzed trzech lat. Osobiście bardzo mnie ten fakt cieszy, gdyż właśnie mam możliwość zapoznać się z albumem który przegapiłem, a który na przeoczenie mimo wszystko nie zasługuje. Pochodzący z Oulu duet częstuje nas muzyką brzydką i niekoniecznie nowatorską. Mówiąc wprost chłopaki łomoczą mieszankę starego, prostego black metalu w stylu Darkthrone z domieszką punkowych inspiracji. Jest to zdecydowanie granie niezbyt skomplikowane jednak z odpowiednio wyważoną dawką chwytliwości. Mamy tu piwniczne brzmienie, które mimo iż surowe pozostaje nad wyraz wręcz czytelne. Wokal wyśpiewuje w języku narodowym balansującym między typowym wrzaskiem a pijackim zaśpiewem sprawiając, że sam mam ochotę chwycić za flaszkę, pospiesznie ją opróżnić i poudawać, że też umiem po fińskiemu. Nie da się zaprzeczyć, że użycie tego sposobu werbalnej ekspresji stanowi jakaś odskocznię od codziennej szarości. Sama muzyka dostarcza równie sporo radochy. W otwierającym "Ruumiskirja" czy drugim na krążku "Vonülfsrëich " jesteśmy atakowani totalnie Fenrizowym riffem. I ja już w tym momencie jestem kupiony. Takie wzorce bardzo sobie bowiem cenię, zwłaszcza jeśli nie jest to dosłowna zrzynka lecz granie z pomysłem. A tak ich tu ie brakuje. Sporo na tej płycie punkowego sznytu, jak choćby na nieco zwariowanym "Gyromantia", czy totalnie porywających riffów, jak na zajebistym "Soli", rozpoczynającym się przypominającym wstępem Bathorowy "Hammerheart". W zasadzie każdy utwór czymś zaskakuje, słychać że jest to muzyka szczera i zagrana spontanicznie. Nie jest to łupanie na jedno kopyto i mimo iż skojarzenia z pewnymi nazwami z lat dziewięćdziesiątych są tu nieodzowne, słychać, że Finowie świetnie czują ducha tamtych czasów, lecz potrafią także dodać coś od siebie. Pod tym względem tworzone przez nich dźwięki mocno kojarzą mi się z kolei z rodzimym Mordhell – inspiracje pełną gębą, jednak zagrane z jajem i w starej jeansowej katanie. Ja ten materiał totalnie kupuję. Na pewno nie będzie u mnie przysłowiowym "pułkownikiem".
- jesusatan

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz