czwartek, 26 marca 2020

Recenzja Witchbones "The Seas of Draugen"


Witchbones
"The Seas of Draugen"
Iron Bonehead 2019

Czasem tak się zdarza, że płyta, którą zarzucę na ruszt zdaję się być na początku taką z typu " na jedno przesłuchanie". Po dwóch tygodniach do niej wrócę, by upewnić się w swoim twierdzeniu po czym odsłuchać ją jeszcze za jakiś czas, i znów, i znów, i w końcu dojść do wniosku, że niesamowicie przez ten czas urosła. Idealnym przykładem takiego albumu jest "The Seas of Draugen" jednoosobowego projektu z Portland, Ułesewej. Niby nie jest to nic odkrywczego, ale sięgam po ten materiał już od czterech miesięcy i za każdym razem wydaje mi się on ciekawszy. Po krótkim wprowadzaczy zalewają nas masywne, wlekące się pomalutku akordy którym towarzyszy zamulony, dochodzący jakby spod ziemi grobowy, niski wokal. Całość zlewa się w jednolity, miażdżący narządy słuchu strumień niepokojących doznań. Momentalnie robi się duszno a atmosfera staje się tak gęsta, że najbliższe okno wręcz błaga by je otworzyć. Z głośników wylewa się smoła i czuć w powietrzu smród palonego mięsa. Bez zabawy w niepotrzebne melodyjki czy chwytliwe patenty Witchbones mieli cierpliwie i dokładnie wpuszczając nam do głowy coraz to gęstszy dym powodujący solidną dezorientację w terenie. Perka dudni głęboko niczym kotły wzywające na plemienną bitwę a przez masywne i gęste brzmienie przebijają się chwilami jedynie stukające rytmicznie blachy. Czasem przemknie jakieś horrorowate interludium, pozwalające na złapanie krótkiego oddechu między kolejnymi potokami wlewającej się do płuc lawy. Ta muzyka zdaje się być banalnie prosta, jednak jeśli dokładnie się wsłuchamy, można wychwycić nieźle pokręcone fragmenty schowane na drugim planie. Te dźwięki z czasem wbijają się taranem do głowy, gwałcą i infekują umysł siejąc niezłe spustoszenie. Mimo iż, jak wspomniałem na początku, nie jest po krążek zniewalający od pierwszych sekund, żaden miłośnik gruzu nie powinien przejść obok niego obojętnie. Fani klasycznego death metalu mogą go sobie z kolei odpuścić z czystym sumieniem. Jest to album dla określonej grupy odbiorców. Ja się do niej bez wahania zaliczam.
- jesusatan

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz