Exhumation
"Eleventh
Formulae"
Pulverised
Rec. 2020
Jeśli
napiszę trzy słowa – Indonezja, death metal, to jakie będą
wasze pierwsze skojarzenia? Zapewne pomyślicie o flakach, młocie
pneumatycznym, odżołądkowym growlu i taplaniu się w krwawych
ekskrementach. I słusznie... Z tym, że niekoniecznie w tym
przypadku. Exhumation prezentuje bowiem nieco odmienne od
standardowego w tamtym rejonie podejście do śmierć metalu. W moim
odczuciu o wiele ciekawsze, niż czasami bezmyślne napierdalanie dla
napierdalania. Ten duet tworzy muzykę o wiele bardziej przemyślaną,
bogatszą i urozmaiconą, choć nadal zamkniętą w wymienionym
powyżej muzycznym kanonie. Co prawda okładka niezbyt mocno zachęca
do zapoznania się z zawartością tego krążka, jednak być może w
Indonezji mają inne poczucie estetyki, nie mi to oceniać.
Mankamenty wizualne są na szczęście sowicie wynagradzane jeśli weźmiemy pod uwagę jedynie warstwę dźwiękową. Exhumation na
swoim trzecim albumie serwują dość prosty , staroszkolny death
metal okraszony z lekka thrashowym sznytem. Na bardzo wysokim
poziomie, to bezwzględnie należy zaznaczyć. Utrzymany w raczej
stonowanym tempie, chwilami jedynie dość mocno podkręcanym. Nie
brakuje tu chwytliwych patentów i poniewierających ciosów.
Machanie łbem przy większości numerów jest zdecydowanie
nieuniknione. Czuć w tych nagraniach ducha wczesnego Sodom czy
brazylijskich ekstremistów, to pierwotne diabelstwo, które
oczarowało mnie kilka dekad temu.. Pałker napierdala w bębny
niczym zwierzak z Muppetów. Dosłownie, on nie gra, on po prostu
napierdala! Głębokie brzmienie garów owe odczucie spontaniczności
jeszcze bardziej podkreśla. Całość brzmi dość syfiasto, nieco
garażowo, lecz dostatecznie czytelnie. Bardzo mocnym elementem są
tutaj opętane, niejednokrotnie nałożone na siebie wokale. Są one,
jak i sama muzyka, nieco egzotyczne i na pewno nie typowe. To
wszystko, plus przewijające się w tle bestialskie solówki, sprawia
że krążek ten pełen jest żywiołowej wściekłości. Wspomniana
egzotyka podkręcana jest jeszcze bardziej przez horrorowate,
nawiedzone interludia, pozwalające na złapanie chwilowego oddechu,
jednak nie wyprowadzające z zadymionego klimatu płyty. "Eleventh
Formulae" to doskonały dowód na to, że w Indonezji gra się
nie tylko teknikal brutal det metl. Bardzo mocny cios prosto w splot
słoneczny .
-
jesusatan
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz