niedziela, 1 marca 2020

Recenzja Exhumation "Eleventh Formulae"


Exhumation
"Eleventh Formulae"
Pulverised Rec. 2020

Jeśli napiszę trzy słowa – Indonezja, death metal, to jakie będą wasze pierwsze skojarzenia? Zapewne pomyślicie o flakach, młocie pneumatycznym, odżołądkowym growlu i taplaniu się w krwawych ekskrementach. I słusznie... Z tym, że niekoniecznie w tym przypadku. Exhumation prezentuje bowiem nieco odmienne od standardowego w tamtym rejonie podejście do śmierć metalu. W moim odczuciu o wiele ciekawsze, niż czasami bezmyślne napierdalanie dla napierdalania. Ten duet tworzy muzykę o wiele bardziej przemyślaną, bogatszą i urozmaiconą, choć nadal zamkniętą w wymienionym powyżej muzycznym kanonie. Co prawda okładka niezbyt mocno zachęca do zapoznania się z zawartością tego krążka, jednak być może w Indonezji mają inne poczucie estetyki, nie mi to oceniać. Mankamenty wizualne są na szczęście sowicie wynagradzane jeśli weźmiemy pod uwagę jedynie warstwę dźwiękową. Exhumation na swoim trzecim albumie serwują dość prosty , staroszkolny death metal okraszony z lekka thrashowym sznytem. Na bardzo wysokim poziomie, to bezwzględnie należy zaznaczyć. Utrzymany w raczej stonowanym tempie, chwilami jedynie dość mocno podkręcanym. Nie brakuje tu chwytliwych patentów i poniewierających ciosów. Machanie łbem przy większości numerów jest zdecydowanie nieuniknione. Czuć w tych nagraniach ducha wczesnego Sodom czy brazylijskich ekstremistów, to pierwotne diabelstwo, które oczarowało mnie kilka dekad temu.. Pałker napierdala w bębny niczym zwierzak z Muppetów. Dosłownie, on nie gra, on po prostu napierdala! Głębokie brzmienie garów owe odczucie spontaniczności jeszcze bardziej podkreśla. Całość brzmi dość syfiasto, nieco garażowo, lecz dostatecznie czytelnie. Bardzo mocnym elementem są tutaj opętane, niejednokrotnie nałożone na siebie wokale. Są one, jak i sama muzyka, nieco egzotyczne i na pewno nie typowe. To wszystko, plus przewijające się w tle bestialskie solówki, sprawia że krążek ten pełen jest żywiołowej wściekłości. Wspomniana egzotyka podkręcana jest jeszcze bardziej przez horrorowate, nawiedzone interludia, pozwalające na złapanie chwilowego oddechu, jednak nie wyprowadzające z zadymionego klimatu płyty. "Eleventh Formulae" to doskonały dowód na to, że w Indonezji gra się nie tylko teknikal brutal det metl. Bardzo mocny cios prosto w splot słoneczny .
- jesusatan

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz