niedziela, 1 marca 2020

Recenzja AZURE EMOTE „The Third Perspective”


AZURE EMOTE
„The Third Perspective”
Selfmadegod Records 2020

O tym, że Mike Hrubovcak, kompozytor, multiinstrumentalista, artysta sztuk wizualnych, człowiek renesansu, mózg i siła sprawcza wielu zespołów patrzy na świat z wielu różnych perspektyw, wiadomo nie od dziś. Owe perspektywy przedstawia nam choćby w swej muzyce granej na wiele sposobów, w wielu różnych grupach. Na początku tego roku Mike zaznajamia nas ze swą „Trzecią Perspektywą”, wykorzystując do tego Azure Emote i wydawcę tej płyty, czyli Selfmadegod Records. Kto słyszał dwie poprzednie płyty tego projektu, wie z grubsza, czego się spodziewać, kto natomiast nie słyszał, niechaj przeczyta moje wypociny, ale przede wszystkim niech zapozna się z twórczością tego bandu, gdyż wg mnie warto to uczynić. Twórczość Azure Emote to Progresywny, Awangardowy Death Metal i choć w większości przypadków widząc takie określenie, jeżę się jak kot i dostaję szczękościsku, to sposób, w jaki tworzy to Mike, przemawia do mnie i trafia dokładnie w mój czuły punkt. Ta płyta to zakręcona, hipnotyczna, psychodeliczna podróż po meandrach muzyki mniej lub bardziej ekstremalnej, która wykracza daleko poza utarte granice. Jest zaskakująca, skomplikowana, miejscami poetycka (jak głupio by to nie zabrzmiało), malująca abstrakcyjne obrazy, ale zarazem brutalna i umiejąca solidnie dokopać. Słyszymy tu całą masę progresywnych patentów, na czele ze wspaniałymi, poplątanymi partiami wioseł, instrumentalnymi miniaturami, kosmicznym klawiszem i czystym śpiewem obojga płci, czy też elementami, którym blisko do stylistyki industrial. Grupa tka niekonwencjonalne struktury utworów,  wplatając w nie różnorakie instrumenty (flet, marakasy, harmonijka ustna, saksofon). Wszystko to jednak egzystuje na Death Metalowym kręgosłupie z całym jego dobrodziejstwem, zatem Azure Emote przypierdolić potrafi tak, że ziemia drży pod stopami i szkliwo na zębach pęka. To zdecydowanie najbardziej rozbudowana, ale i zarazem najpotężniejsza płyta tego projektu. Słucham tego materiału już któryś raz z rzędu i za każdym razem jestem coraz bardziej rozjebany, a wałki „Dark Realms”, czy „Three Six Nine” robią mi po prostu wodę z mózgu.Cała zawartość tyra zresztą beret tak, że klękajcie narody. Muszę przestać w końcu słuchać tej płyty, bo niebawem nic ze mnie nie zostanie…tyle że kurwa nie mogę i chuj! „Trzecia Perspektywa” po prostu mnie opętała, mimo że na co dzień gustuję w bardziej ekstremalnych dźwiękach. Doskonała produkcja, która dla fanów Cynic, Atheist, In-Quest, Pan.Thy.Monium, czy różnorakich inkarnacji Devina Townsend’a powinna być pozycją obowiązkową. Ja w każdym razie podpisuję się pod tą twórczością wszystkimi czterema kopytami.

Hatzamoth

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz