AZURE EMOTE
„The Third Perspective”
Selfmadegod Records 2020
O
tym, że Mike Hrubovcak, kompozytor, multiinstrumentalista, artysta sztuk
wizualnych, człowiek renesansu, mózg i siła sprawcza wielu zespołów patrzy na
świat z wielu różnych perspektyw, wiadomo nie od dziś. Owe perspektywy
przedstawia nam choćby w swej muzyce granej na wiele sposobów, w wielu różnych
grupach. Na początku tego roku Mike zaznajamia nas ze swą „Trzecią Perspektywą”,
wykorzystując do tego Azure Emote i wydawcę tej płyty, czyli Selfmadegod Records.
Kto słyszał dwie poprzednie płyty tego projektu, wie z grubsza, czego się
spodziewać, kto natomiast nie słyszał, niechaj przeczyta moje wypociny, ale
przede wszystkim niech zapozna się z twórczością tego bandu, gdyż wg mnie warto
to uczynić. Twórczość Azure Emote to Progresywny, Awangardowy Death Metal i
choć w większości przypadków widząc takie określenie, jeżę się jak kot i
dostaję szczękościsku, to sposób, w jaki tworzy to Mike, przemawia do mnie i
trafia dokładnie w mój czuły punkt. Ta płyta to zakręcona, hipnotyczna,
psychodeliczna podróż po meandrach muzyki mniej lub bardziej ekstremalnej,
która wykracza daleko poza utarte granice. Jest zaskakująca, skomplikowana,
miejscami poetycka (jak głupio by to nie zabrzmiało), malująca abstrakcyjne
obrazy, ale zarazem brutalna i umiejąca solidnie dokopać. Słyszymy tu całą masę
progresywnych patentów, na czele ze wspaniałymi,
poplątanymi partiami wioseł, instrumentalnymi miniaturami, kosmicznym klawiszem
i czystym śpiewem obojga płci, czy też elementami, którym blisko do stylistyki
industrial. Grupa tka niekonwencjonalne struktury utworów, wplatając w nie różnorakie instrumenty (flet,
marakasy, harmonijka ustna, saksofon). Wszystko to jednak egzystuje na Death
Metalowym kręgosłupie z całym jego dobrodziejstwem, zatem Azure Emote
przypierdolić potrafi tak, że ziemia drży pod stopami i szkliwo na zębach pęka.
To zdecydowanie najbardziej rozbudowana, ale i zarazem najpotężniejsza płyta
tego projektu. Słucham tego materiału już któryś raz z rzędu i za każdym razem
jestem coraz bardziej rozjebany, a wałki „Dark Realms”, czy „Three Six Nine”
robią mi po prostu wodę z mózgu.Cała zawartość tyra zresztą beret tak, że
klękajcie narody. Muszę przestać w końcu słuchać tej płyty, bo niebawem nic ze
mnie nie zostanie…tyle że kurwa nie mogę i chuj! „Trzecia Perspektywa” po
prostu mnie opętała, mimo że na co dzień gustuję w bardziej ekstremalnych
dźwiękach. Doskonała produkcja, która dla fanów Cynic, Atheist, In-Quest,
Pan.Thy.Monium, czy różnorakich inkarnacji Devina Townsend’a powinna być
pozycją obowiązkową. Ja w każdym razie podpisuję się pod tą twórczością
wszystkimi czterema kopytami.
Hatzamoth
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz