wtorek, 3 marca 2020

Recenzja CULTED „Vespertina Synaxis - A Prayer for Union & Emptiness”


CULTED
„Vespertina Synaxis - A Prayer for Union & Emptiness” (EP)
Season of Mist Underground Activists 2019


Z wydaną po pięciu latach przerwy od ostatniego albumu, najnowszą EPką tego szwedzko-kanadyjskiego ansamblu sprawa przedstawia się następująco. Trzy zawarte tu utwory, trwające nieco ponad 27 minut to dźwięki w pewien sposób niepokojące i klaustrofobiczne. Czuć tu przede wszystkim ogromny ciężar tworzony przez miażdżącą sekcję i grube riffy wioślarzy. Z porów tej zwartej bryły wypływają strumienie trującego jadu, dozowane przez surowe, opętańcze, nierzadko mocno wypaczone wokale, a całość zatopiona jest w zniekształconych, atonalnych zagrywkach, hipnotyzujących, plemiennych, niemal rytualnych rozwiązaniach rytmicznych i gęstych, smolistych, transowych pasażach dźwiękowych kierujących się często w stronę industrialno - droneowych rozwiązań, oraz nawiedzonych melodeklamacjach i fragmentarycznie wypowiadanych, złowieszczych kwestiach. Momentami można odnieść wrażenie, że zespół wykorzystuje hałas, jako źródło i zarazem inspirację dla swej twórczości i traktuje go jako formę sztuki, czego dowodem może być choćby jebiący solidnie beret „A Prayer for Emptiness”. Dużo tu wrzasków, pisków, trzasków, pozornie niepotrzebnie szarpniętych strun, pulsujących klawiszy, wbitych jakby nie w tym miejscu bębnów, czy dziwnie umieszczonych warknięć wokalnych. Z dźwięków tych emanuje pewien rodzaj mistyki i ezoterycznego klimatu. Niestabilna, złowroga, ponura, przesycona nihilizmem, brudna i wysoce psychodeliczna to muzyka, a jednak ta produkcja przeszła jakby obok mnie. Wiele razu słuchałem tego materiału, bowiem „Vespertina Synaxis – Modlitwa o Zjednoczenie i Pustkę” to nie jest płyta na jedno podejście. Tu trzeba dosłownie torować sobie drogę pomiędzy poszczególnymi poziomami tego monolitu. Wielokrotne słuchanie nic jednak nie dało. Nie odnalazłem w twórczości Culted, przynajmniej na tym materiale, jakiegoś punktu zaczepienia, czegoś, co chwyciłoby mnie brutalnie za ryj i nie pozwoliło się wyrwać ze szponów tej bestii. Chylę zatem czoła przed pomysłami i wykonawczym kunsztem muzyków i polecam zapoznanie się z tym materiałem, gdyż to kawałek nieszablonowej, obskurnej i piekielnie ciężkiej muzyki, mnie osobiście jednak produkcja ta nie porywa, może przy następnym wydawnictwie Culted będzie lepiej.

Hatzamoth     

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz