poniedziałek, 16 marca 2020

Recenzja Pyre "Chained To Ossuaries"

Pyre
"Chained To Ossuaries"
Memento Mori 2020

Niewiele jest zespołów za naszą wschodnią granicą, które wywoływałyby u mnie jakieś szczególne emocje. W zasadzie na palcach jednaj ręki by policzył. Dodatkowo Memento Mori też nie jest tytanem z moich snów jeśli chodzi o katalog wydawniczy, stąd też do drugiego albumu Pyre podchodziłem raczej z dość sporym dystansem, nie spodziewając się fajerwerków. No i może faktycznie ejakulatu ledwo co pociekło, co nie zmienia faktu, iż Ruskie, jak się okazuje, napierdalają całkiem niezły staroszkolny death metal, taki jakim go Pan Szatan stworzył. "Chained To Ossuaries" nie jest absolutnie płytą rewolucyjną czy nawet oryginalną. Od chuja tu klasycznych wpływów pokroju Obituary czy Monstrosity. No ale co z tego, skoro całość jest tak zgrabnie zaprojektowana i utrzymana w klimacie lat dziewięćdziesiątych, że żadne innowacje nie są tu potrzebne. Na tej płycie dostajemy w ryj wściekłym wokalem, co najmniej przyzwoitymi solówkami, śmiercionośnymi riffami przy których nie sposób nie ponapierdalać łbem czy szczyptą szwedzkiej melodyjności. Nieco wysunięta do przodu perka dudni przemiło w uszach zaskakując chwilami nietypowymi zagrywkami nawet w tych teoretycznie najprostszych momentach. Każdy utwór ma swój klimat a mimo to całość tworzy jedną wspólną, nierozerwalną bryłę, jest niczym radziecki czołg szturmowy rozjeżdżający nas na miazgę. Pyre nie bawią się w mega prędkości czy silenie się na oryginalność, stawiają raczej na precyzję. Słychać wyraźnie, że nie jest to album nagrany przez nowicjuszy, co oczywiście potwierdza się jeśli tylko sprawdzimy, kto ów band tworzy. Szczerze mówiąc brakuje mi chwilami jakiegoś blastu, szybkiego pierdolnięcia, lecz mimo to mogę zaliczyć ten krążek do bardzo udanych. Przede wszystkim jest on dowodem na to, że zrzynać też trzeba potrafić i robić to z głową. Może nie jest to żaden pretendent do podsumowań roku, jednak fani staoszkolnego śmierć metalu mogą już sobie ostrzyć zęby na naprawdę solidny album. Ja zapewne wrócę do niego jeszcze niejednokrotnie.
- jesusatan

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz