piątek, 26 marca 2021

Recenzja UNIVERSALLY ESTRANGED “Reared Up In Spectral Predation”

 

UNIVERSALLY ESTRANGED

“Reared Up In Spectral Predation”

Blood Harvest 2021

Blood Harvest ostatnimi laty ma naprawdę smykałkę do wychwytywania interesujących debiutantów, by wspomnieć tu tylko Faceless Burial, Cryptic Shift, czy jeden z najlepszych krążków z death metalem ostatnich lat – Contaminated. Po zajawce zapodanej na bandcampowym profilu wytwórni liczyłem po cichu, że tajemniczy twór zwany Univesally Estranged dołączy do tego grona. Po zapoznaniu się z całością debiutanckiego „Reared Up In Spectral Predation” nadal zachodzę w głowę i zastanawiam się co o tym krążku do końca myśleć. Ale po kolei. O kapeli wiadomo tyle, ze jest z Teksasu. Chuj wie kto tam gra, jak wygląda, ilu ich tam jest, czy nagrywali coś wcześniej, czy gra tam mama kolegi i żona sąsiada, czy może jakieś duże nazwisko pragnie zachować anonimowość. Fociszcze na bandcampowym profilu grupy sugeruje mi, że jest to projekt jednoosobowy, ale nigdzie nie znalazłem informacji co i jak. Przechodząc do rzeczy – Universally Estranged dostarcza słuchaczowi porcję kosmicznego sci-fi death metalu, tak modnego w ostatnich latach. Na całe szczęście nie mamy tu ani kserokopii ani brzydszego brata żadnego ze znanych mi „nowszych” zespołów. Skojarzenia z Blood Incantaton, Warp Chamber, Mithras, Nocturnus, Chthe’ilist czy Cosmic Atrophy sprowadzają się tu tylko do muzycznej niszy. Wykorzystanie już środków wyrazu jest sporo odmienne. „Reared Up...” jest trochę jak okładka go zdobiąca – oczojebnie bogata, pełna barokowego przepychu, a zarazem z kiczowata i trącąca duchem lat ubiegłych. Muzycznie jest bardzo gęsto, ale i nieuchwytnie, kompozycje w wielu miejscach są tak wykręcone, że nie wiadomo co za chwilę usłyszymy i czego się spodziewać. Zwraca uwagę wykorzystanie klawiszy, które pojawiają się tu często i gęsto podkręcając tą psychodeliczno-kosmiczną aurę. Pokuszę się o stwierdzenie, że jest to najbardziej „kosmicznie” brzmiący death metal spośród wymienionych wcześniej kapel. W tym lesie dziwactw znajdziemy też trochę zwolnień jak i dysonansów spod znaku Gorguts. W tych momentach Universally Estranged brzmi dla mnie najbardziej konkretnie i najbardziej przekonywująco, a ich bezkształtne błądzenie w kosmosie raz po raz znajduje jakąś przystań na oddech i punkt to rozejrzenia się w około. Pomimo wysokich aspiracji znalazłem kilka powodów, które skutecznie blokują mnie przed zachwytami. Zacznijmy od tego, że mam nieodparte wrażenie obcowania z automatem perkusyjnym, z garami, które są zaprogramowane. Brak w tym szaleństwa, tył jest sztywny jak kręgosłup u T-800, zbyt dosłowny, zbyt oczywisty, bez tego „swingu”, który dynamizowałby muzykę. Z tego też powodu ów „kosmos” musi być nadrabiany paradą udziwnionych riffów, klawiszowych przeszkadzajek i pewnym nieprzyjemnym przeprodukowaniem, które chyba ma za zadanie maskować mankamenty i robić „niedopowiedziane”. Efekt jest taki, że dźwięk się często zlewa, jest wytłumiony, jakby nagrywany za grubą szybą lub za ścianą wody. Nie pomaga też okrutnie niski, ale słaby growl, jakby gościa odłączono od respiratora. Niezbyt atrakcyjnie wypadają bardziej bezpośrednie fragmenty, które uwydatniają miałkie, pozbawione głębi brzmienie perkusji, oraz zbyt selektywne, pozbawione brudu i mięcha, przypominające szatkownicę riffy. Na szczęście jest ich mało. W końcu same kompozycje – imponuje rozmach, imponuje strona „techniczna”, ale często mam wrażenie, że zmierzają one donikąd, że po ich zakończeniu niespecjalnie wiele zostaje w głowie. Podoba mi się to, że „Reared Up...” nie stara się powielać tego co już jest na rynku, podoba mi się koncept, pomysł, mniej natomiast podoba mi się wykonanie. Nie wiem na ile jest to trudna i płyta i czy liczba dotychczasowych odsłuchów była wystarczająca, aby odkryć głębię tej płyty, czy po prostu trochę mamy tu do czynienia z przerostem formy i szaloną muzyczną szarżą, w której gubi się to i owo. Nie wiem. Ale posłuchać zdecydowanie warto.

 

                                                          

 

                                                                                                                      Harlequin

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz