piątek, 5 marca 2021

Recenzja Sandbreaker “Children of the Erg”

 

Sandbreaker

Children of the Erg”

Defense Rec. / Mythrone Prom. / Free Joy Stereo 2021

 

Widzę, że wielbiciele Diuny rozkręcili się na dobre. Właśnie powracają po raz trzeci i bezapelacyjnie zdobywają u mnie nagrodę pod tytułem “Zespół z najbardziej mylącymi okładkami”. Przynajmniej dla tych, którzy z twórczością zespołu nie mieli dotychczas do czynienia, bo kto raz sprawdził, ponownie nabrać się nie da. Z drugiej strony natężenie kolorów na kolejnych wydawnictwach Sandbreaker da się jednak jakoś logicznie wytłumaczyć. Wraz z nią rośnie bowiem forma Rybniczan oraz intensywność ich muzyki. “Children of the Erg” to co prawda jedynie cztery nowe utwory, trwające zuzammen do kupy trzynaście minut, za to jakże bogate. Pierwsze co uderza w uszy od pierwszych chwil, to niesamowicie masywne brzmienie. To już nie są żarty, pod tym względem Sandbreaker faktycznie przypomina dziś kilkudziesięciotonowego czerwia. Natomiast muzycznie kwartet chyba już ostatecznie ugruntował swój własny, niepowtarzalny styl dzięki któremu trudno ich z kimkolwiek pomylić. Masywne, oparte na wgryzających się mocno pod czaszkę melodiach kompozycje, pulsujące z wolna niesamowitym ciężarem potrafią zarówno oczarować jak i bezlitośnie wgnieść w glebę. Niejednokrotnie możemy znaleźć w nich prawdziwe rodzynki w postaci zaskakujących smaczków. Ponownie ciężko mi wyróżnić którykolwiek fragment tej EP-ki, choć przyznać należy, że paradajsowa końcówka w “Sand Thrower” robi konkretne wrażenie. Zresztą, nie wiem czy celowo, choć takie mam podejrzenia, wszystkie utwory kończą się bardzo chwytliwymi, zapadającymi głęboko w pamięć fragmentami, jakby miały wywołać głód i rozczarowanie z powodu zapadającej ciszy. Oczywiście w muzyce Sandbreaker poza wpływami ekipy Mackintosha wciąż można doszukać się inspiracji Winter czy Cathedral oraz kapki klasycznego stoner rocka, ale jak już wspomniałem, nasi krajanie na bazie wypróbowanych składników wyhodowali coś odmiennego. Naprawdę jestem pod dużym wrażeniem jak ten zespół rozkwita. Słucham dziś “Children of the Erg” już trzecią godzinę non stop i zamiast sytości czuję jeszcze większą potrzebę spędzenia z tym materiałem kolejnych chwil. Bez wątpienia dla każdego fana death/doom metalu to wydawnictwo to absolutny must have.

- jesusatan

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz