Morbid Sacrifice
“Communion of the Unholy”
Unpure Rec. 2020
Oto
mam przed sobą kolejnego, tym razem zeszłorocznego debiutanta w barwach Unpure
Records. Przyznam, że coraz bardziej mnie się ten label podoba. Przede wszystkim
dlatego, że wygrzebuje z podziemia nazwy nowe, może niekoniecznie wybitne, lecz
reprezentujące określony poziom i skierowane do konkretnego słuchacza. Nie
inaczej jest w przypadku Morbid Sacrifice. Jest to zespół bardzo młody, lecz
już ich pierwszy album pokazuje, iż chłopaki czują o co w metalu chodzi i jest
szansa, że Szatan będzie jeszcze z nich dumny. Na początek zasypali mnie
trzydziestoma pięcioma minutami staroszkolnego, gruzowego death metalu
śmierdzącego smołą i siarką. Włosi bardzo dobrze odrobili zadanie domowe ucząc
się od najlepszych, nie tylko ze wspomnianego przed chwilą nurtu. Owszem, ich
utwory najbardziej zalatują śmiercią, taką starą z mocno już poszczerbioną
kosą, jednak sprawne ucho skauta doszuka się w niektórych zakamarkach także
wyraźnych wpływów black metalowych a także riffów o thrashowym rodowodzie.
Makaroniarze nie bawią się w wymyślanie nowej formuły i żadnych udziwnień w ich
muzyce nie znajdziecie. Jest tu za to dziesięć (jeżeli nie liczyć intro) bardzo
równych kawałków o mocno organicznym brzmieniu, pełnych diabelskich harmonii
mogących kojarzyć się a to z Morbid Angel, Autopsy, Darkthrone, Blasphemy czy
Bathory. Co do ostatnich wymienionych, to zostali oni także uhonorowani na tym
krążku bardzo sprawnie odegranym coverem “Reaper”. Nie o oryginalność jednak w
tych dźwiękach chodzi, nie o bicie rekordów prędkości czy ilości chwytów w
pojedynczym utworze. Pod tym względem jest raczej skromnie i tradycyjnie. A
mimo to jeden szczegół przemawia bardzo mocno in plus tej muzyki. Mianowicie ma
ona niezłą nośność i naprawdę dobrze się jej słucha. A co najważniejsze, a
czego się na początku nieco obawiałem, po kilku odsłuchach te nagranie wcale
nie nudzą, wręcz przeciwnie, zaczynają dobijać się do głowy coraz donośniej.
Jeśli zatem najdzie was ochota na coś włoskiego, to zamiast pizzy czy spaghetti
polecam tym razem zamówić cedek Morbid Sacrifice. Na pewno zostanie z wami na
dłużej niż trwa tourne margherity po układzie trawiennym.
- jesusatan
Rzeczywiście reaper wyszedł im miodnie.
OdpowiedzUsuń